Rozdział banalnie krótki. Nikt nie czyta to co ja mam się wysilać?
Więc kilka spraw odnoście rozdziału. Może się wydawać romansidłem, banalnym i bez wyrazu, jednak nie oceniajcie tego tak pochopnie. Zdradzę wam tyle, że nie będzie w tym żadnych scen iście z romansu. Po następne dziekuje mojej kochanej przyjaciółce na nadanie Dejdarowi imienia ;D
No a na koniec prosze o 4 komentarze.
Miłej lektury...
_____________________________________
Więc kilka spraw odnoście rozdziału. Może się wydawać romansidłem, banalnym i bez wyrazu, jednak nie oceniajcie tego tak pochopnie. Zdradzę wam tyle, że nie będzie w tym żadnych scen iście z romansu. Po następne dziekuje mojej kochanej przyjaciółce na nadanie Dejdarowi imienia ;D
No a na koniec prosze o 4 komentarze.
Miłej lektury...
_____________________________________
Był wysokim i dobrze
zbudowanym mężczyzną. Utkwił swe hipnotyzujące spojrzenie w Heat’cie, a
następnie przesunął nim po Suri. Na twarz dziewczyny wypłynął lekki rumieniec.
- Jestem Fonsi. Dejdar Fonsi.
– uśmiechnął się, a zmarszczki w kąciku jego ust pogłębiły się.
Był niczym anioł zesłany na
ziemię. Stała przed nim patrząc na jego ponętne usta.
-Suri – Heath trącił ją
łokciem w bok – nie bądź nie grzeczna.
Pomimo, że Heath panował nad
siłą zrobił to dość mocno. Skrzywiła się z bólu. Może to i lepiej? Przynajmniej
nie skompromitowała się za bardzo. Gardło miała ściśnięte. Przełknęła ślinę, a
wraz z nią gorzki posmak. Uśmiechnęła się z zakłopotaniem. Jak miała mu powiedzieć, że nazywa się Duck. On podał pełne imię i nazwisko, a ją czekała kompromitacja. Kompromitacja w oczach najprzystojniejszego mężczyzny jakiego w życiu miała okazję spotkać. Tak nie mogło być. Nie mogła być pośmiewiskiem i dla niego. Wystarczy, że w szkole miała przez to duże kompleksy.
- Jestem po prostu Suri. – wybąkała
unosząc oczy.
Ich spojrzenia na ułamek
sekundy spotkały się. Czuła szybsze bicie swego serca, a więc reszta towarzyszy
pewnie też. Widziała rozbawienie w jego oczach. A więc on wiedział. On o wszystkim wiedział! Otwierała usta by coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk,
toteż zamknęła je szybko.
- A więc – przerwał milczenie
Heath. – będziecie razem współpracować. Suri jest młodym wampirem, ale szybko
się uczy i myślę, że będzie dla ciebie dobrym partnerem. – Heath zwracał się
już tylko do Dejdar’a.
Suri oparła się o bok
samochodu. Partnerem. To słowo powtarzało się w jej głowie niczym leśne echo. Obserwowała
go. Był niebezpieczny, a zarazem czuła się przy nim dobrze. Tak jakby znała go
od lat, jakby zawsze był blisko tylko wyjechał na kilka chwil. Chciała go mieć,
tu i teraz, tylko dla siebie. Ale może już kogoś miał? Taki mężczyzna jak on na
pewno nie mógł się odpędzić od pięknych kobiet. Na samą myśl, że mógł trzymać w
ramionach inną poczuła ściskanie w żołądku. Przecież to nic złego – upominała się
w duchu – nie była z nim, nawet nie znała go wystarczająco długo, a jednak
czuła się inaczej niż przy chłopcach w jej wieku z którymi się spotykała.
- O matko … - jęknęła
wstrzymując powietrze.
Przecież to wampiry. Bez problemu
mogą słyszeć jej myśli, a tego nie chciała. Co by sobie o niej pomyśleli? Czy uznali
by to za złe, czy wręcz przeciwnie? Zamknęła mocno oczy starając się nie myśleć
o niczym. Było to ciężkie lecz zarazem konieczne.
- Suri – wyrwał ją z
odrętwienia głos mentora.
Lekko niczym liść niesiony na
wietrze podeszła do nich. Czuła się oczyszczona wewnętrznie przez swego rodzaju
medytację. Heath jednak nic nie powiedział, gdy stanęła obok niego.
- Wołałeś mnie, więc o co
chodzi?
Popatrzył na nią nie
widzącymi oczami. Czuła, że wszystkie jej wnętrzności podchodzą do gardła.
- Już czas, Suri, już czas. –
odparł jakby był w innym świecie, a tylko jego głos wydobywał się z ust. Było to
niczym sen, dziwny sen z którego nie wiedziała jak wyjść. Kilka słów, a zrobiło
większy efekt niż gdyby ktoś uderzył ją pałką w głowę.Stała wpatrzona w niego z
szeroko otwartymi ustami.
- Ale… co się dzieje? –
wykrztusiła z siebie tylko tyle. Zdążyła spojrzeć na Dejdar by wiedzieć, że
jest równie wstrząśnięty jak ona.