sobota, 26 października 2013

Rozdział 4 ...

Rozdział banalnie krótki. Nikt nie czyta to co ja mam się wysilać? 
Więc kilka spraw odnoście rozdziału. Może się wydawać romansidłem, banalnym i bez wyrazu, jednak nie oceniajcie tego tak pochopnie. Zdradzę wam tyle, że nie będzie w tym żadnych scen iście z romansu. Po następne dziekuje mojej kochanej przyjaciółce na nadanie Dejdarowi imienia ;D 
No a na koniec prosze o 4 komentarze.
Miłej lektury...
_____________________________________



Był wysokim i dobrze zbudowanym mężczyzną. Utkwił swe hipnotyzujące spojrzenie w Heat’cie, a następnie przesunął nim po Suri. Na twarz dziewczyny wypłynął lekki rumieniec.

- Jestem Fonsi. Dejdar Fonsi. – uśmiechnął się, a zmarszczki w kąciku jego ust pogłębiły się.

Był niczym anioł zesłany na ziemię. Stała przed nim patrząc na jego ponętne usta.

-Suri – Heath trącił ją łokciem w bok – nie bądź nie grzeczna.

Pomimo, że Heath panował nad siłą zrobił to dość mocno. Skrzywiła się z bólu. Może to i lepiej? Przynajmniej nie skompromitowała się za bardzo. Gardło miała ściśnięte. Przełknęła ślinę, a wraz z nią gorzki posmak. Uśmiechnęła się z zakłopotaniem. Jak miała mu powiedzieć, że nazywa się Duck. On podał pełne imię i nazwisko, a ją czekała kompromitacja. Kompromitacja w oczach najprzystojniejszego mężczyzny jakiego w życiu miała okazję spotkać. Tak nie mogło być. Nie mogła być pośmiewiskiem i dla niego. Wystarczy, że w szkole miała przez to duże kompleksy.

- Jestem po prostu Suri. – wybąkała unosząc oczy.

Ich spojrzenia na ułamek sekundy spotkały się. Czuła szybsze bicie swego serca, a więc reszta towarzyszy pewnie też. Widziała rozbawienie w jego oczach. A więc on wiedział. On o wszystkim wiedział!  Otwierała usta by coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk, toteż zamknęła je szybko.

- A więc – przerwał milczenie Heath. – będziecie razem współpracować. Suri jest młodym wampirem, ale szybko się uczy i myślę, że będzie dla ciebie dobrym partnerem. – Heath zwracał się już tylko do Dejdar’a.

Suri oparła się o bok samochodu. Partnerem. To słowo powtarzało się w jej głowie niczym leśne echo. Obserwowała go. Był niebezpieczny, a zarazem czuła się przy nim dobrze. Tak jakby znała go od lat, jakby zawsze był blisko tylko wyjechał na kilka chwil. Chciała go mieć, tu i teraz, tylko dla siebie. Ale może już kogoś miał? Taki mężczyzna jak on na pewno nie mógł się odpędzić od pięknych kobiet. Na samą myśl, że mógł trzymać w ramionach inną poczuła ściskanie w żołądku. Przecież to nic złego – upominała się w duchu – nie była z nim, nawet nie znała go wystarczająco długo, a jednak czuła się inaczej niż przy chłopcach w jej wieku z którymi się spotykała.

- O matko … - jęknęła wstrzymując powietrze.

Przecież to wampiry. Bez problemu mogą słyszeć jej myśli, a tego nie chciała. Co by sobie o niej pomyśleli? Czy uznali by to za złe, czy wręcz przeciwnie? Zamknęła mocno oczy starając się nie myśleć o niczym. Było to ciężkie lecz zarazem konieczne.

- Suri – wyrwał ją z odrętwienia głos mentora.

Lekko niczym liść niesiony na wietrze podeszła do nich. Czuła się oczyszczona wewnętrznie przez swego rodzaju medytację. Heath jednak nic nie powiedział, gdy stanęła obok niego.

- Wołałeś mnie, więc o co chodzi?

Popatrzył na nią nie widzącymi oczami. Czuła, że wszystkie jej wnętrzności podchodzą do gardła.

- Już czas, Suri, już czas. – odparł jakby był w innym świecie, a tylko jego głos wydobywał się z ust. Było to niczym sen, dziwny sen z którego nie wiedziała jak wyjść. Kilka słów, a zrobiło większy efekt niż gdyby ktoś uderzył ją pałką w głowę.Stała wpatrzona w niego z szeroko otwartymi ustami.

- Ale… co się dzieje? – wykrztusiła z siebie tylko tyle. Zdążyła spojrzeć na Dejdar by wiedzieć, że jest równie wstrząśnięty jak ona.

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger