piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 8 ...

Nie mogliście się doczekać dalszej części więc specjalnie wzięłam się za ten rozdział dziś. 
Nie wiem jak wam się spodoba. 
No cóż wszystko zależy od gustu ;D
Czekam na 5 szczerych komentarzy :D
Miłej lektury :D
___________________________________



- Co... co to było? – wydyszała ciężko ciągnięta przez Dejdar’a.
Szli ulicami gdzie kręciło się sporo ludzi. Tu byli bezpieczni. Nikt o zdrowych zmysłach nie zaatakuje ich przy tylu świadkach. Chyba, że byłby niezrównoważony i zabił ich wszystkich.
- Wszystkiego się dowiesz, ale nie tu. – syknął przez zaciśnięte zęby.
Dopiero teraz zauważyła świeże blizny i sporo krwi od walki. Nie wiedziała, że aż tak poważnie było z nim.
- To nie twoja krew, prawda? – dotknęła delikatnie jego piersi, unosząc pytająco brwi.
- Mnie nie sposób jest zabić – odpowiedział mrugając do niej.
Uśmiechnęła się czując wielką ulgę. Szli w milczeniu. Każde kalkulowało to co się przed chwilą wydarzyło. Czuła zmęczenie. Ten dzień był ciężki i na pewno nie zapomni go do końca swojego życia, a jeśli dobrze pójdzie będzie żyć nawet wiecznie. Super – pomyślała krzywiąc się w środku. Będę musieć zapytać Heath’a czy są na to jakieś sposoby. – westchnęła cicho. Droga do domu nie zabrała im wiele czasu. Lubiła ten wielki  kremowy dom w którym się wychowała. Zawierał całe jej życie i sekrety. Nie chciała z tego rezygnować nawet po tylu przykrych wydarzeniach.
- Co się stało? – przywitał ich podniesiony ton Heath’a.
Suri westchnęła ciężko idąc jak na ścięcie za swoim współlokatorem do kuchni.
W każdym domu to kuchnia stanowiła centrum rodzinne i właśnie tam każdy czuł się najlepiej. Nalała sobie soku przysiadając na krześle naprzeciw mężczyzn. Dejdar właśnie był w trakcie streszczania tego co miało miejsce dzisiejszego dnia. Z wielkim zdziwieniem Suri stwierdziła, że nie wspomniał o jej małym wybryku, aż z takimi szczegółami jak było. Tylko dlaczego? Może chciał ją chronić? Nie znała odpowiedzi na te pytania i bała się, że nigdy tego się nie dowie. Obaj mężczyźni popatrzyli równocześnie na nią. Po minie Heath’a było widać, że jest wstrząśnięty. Zaczął mówić.
- Nie chcę cię dobijać Suri, ale to dopiero początek i nadeszła pora abyś poznała całą prawdę.
- Mów dziś już nic mnie nie zszokuje. – odezwała się zrezygnowanym tonem.
- Kilkaset lat temu – zaczął po chwili milczenia jaka zapadła – nie patrz tak na mnie! Chyba nie myślałaś, że mam 23 lata? Ale nie o tym chciałem. Widzisz w tamtych czasach było zupełnie inaczej. Jeśli ktoś coś dla ciebie zrobił musiałeś się w ten czy inny sposób kiedyś odwdzięczyć. I tak też było z nami dwoma – wskazał gestem Dejdar’a. – Lucas jeden z pierwszych podzielił się z nami tym czym teraz jesteśmy. Chciał mieć przy sobie zaufanych ludzi, gdy się zacznie rewolucja na którą przygotowywał się od dłuższego czasu. Było nas w sumie pięcioro i tylko my dwaj wyszliśmy z tego kręgu. A teraz jak widać nasz przyjaciel powraca z niemiłą niespodzianką.
- Czekaj! Czy ty choć raz możesz opowiadać spójnie? Zgubiłam się i nie ukrywajmy fatalnie wyszedł ci ten przekaz. – przewróciła oczyma nie chcąc po sobie dać poznać, że jest bardziej zaintrygowana niż przestraszona.
- Chodzi o to, że– podjął dalszą rozmowę Dejdar. – Lucas jest potężny. Potężniejszy niż my wszyscy razem wzięci. Mówiąc prosto i logicznie chce zawładnąć całym światem i aż do tego czasu zabrakło mu jednego ważnego składnika.
Suri uniosła brwi do góry czekając na więcej konkretów. W głębi siebie czuła, że to co usłyszy nie będzie zbyt miłe.
- On potrzebuje do tego ciebie – szepnął ledwo słyszalnie Heath.

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger