środa, 26 września 2018

Dzieci Gwiazd i Lustra Lodu - Katarzyna Izbicka

Dzieci Gwiazd i Lustra Lodu - Katarzyna Izbicka


Czasami lepiej jest uwierzyć w coś niesamowitego, niż trwać bezwzględnie przy powszechnie przyjętych prawdach


Tytuł: Dzieci Gwiazd i Lustra Lodu
Seria: Dzieci Gwiazd i Lustra Lodu
Autor: Katarzyna Izbicka
Tłumaczenie: -
Gatunek: Fantastyka
Bohater/Bohaterka: Lindsay 
Liczba stron: 360
Liczba rozdziałów: 23
Narracja: Pierwszoosobowa 
Wydawnictwo: Novae Res

Wierzysz w Elfy, Syreny i Jednorożce? To świetnie, bo za chwilę się z nimi spotkasz.

Lindsay to zwyczajna nastolatka, której pasją jest taniec, a sposobem na chandrę – pyszna kawa w ulubionej kawiarni. Dziewczyna wiedzie normalne, spokojne życie do czasu, gdy splot wielu pozornie niezwiązanych ze sobą wydarzeń wstrząsa jej bezpiecznym światem. Jej ukochany kuzyn, Eric, nagle znika bez śladu, i to w dniu swoich urodzin, a niedługo później w szkole pojawia się nowy chłopak, który wywraca życie Lin do góry nogami. W dodatku okazuje się, że Wielka Wojna była czymś zupełnie innym, niż twierdzą wszyscy dookoła, i uczestniczyli w niej nie tylko ludzie...
Jak te wszystkie rewelacje wpłyną na życie Lindsay? Czy będzie umiała odnaleźć się w nowej rzeczywistości? I czy drzemiąca w niej moc, o której istnieniu wcześniej nie wiedziała, pozwoli jej uratować siebie i bliskich?

(Opis z Lubimy Czytać)


Łzy nigdy nie kłamią, Lin- powiedział, znów podchodząc do mnie.- One zawsze mówią prawdę. Tak samo jak oczy


   Od samego początku styl autorki przypadł mi do gustu. Nie było lania wody, nie było zbędnych zapychaczy, ani wulgaryzmów. Autorka pisze lekko i przyjemnie, a dialogi są naturalne i nie wymuszone. Opisów jest tyle ile potrzeba, by zrozumieć akcję (co w tym gatunku jest wskazane), ale nie znajdziemy tutaj epopei, co jest absolutnym plusem. 
    Akcja wciąga nas do swojego świata, już od pierwszych zdań i wprost nie można się oderwać, aż do końca, który swoją drogą jest zaskakujący i zwiastuje kolejną część. Jednakże wydarzenia zazębiają się ze sobą tworząc harmonijną całość.
    Okładka jest piękna. Delikatna i jasna. Taka trochę zimowa i pasuje do tytułu (szczególnie do tego lodu ;D). Na samą myśl mi zimno, jednak akcja skutecznie rozgrzewa. Błędów w druku nie znalazłam, tekst świetnie rozmieszczony, z czcionką ułatwiającą szybkie czytanie. 

- Nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - Zafalował zabawnie brwiami.- Absolutnie. Moja ostatnia przygoda z chłopakiem nauczyła mnie, że jeśli chodzi o związek, nie wolno się spieszyć. Inaczej wszystko się wali.

 
  Bohaterów mamy tutaj mnóstwo, jednak każdy jest inny i opisany w taki sposób, że nie pogubimy się w fabule. Mamy tutaj przyjazne osoby, które dla Lin są w stanie zrobić wiele, ale mamy i takie osoby, które nie darzą naszej bohaterki ciepłymi uczuciami. 
   Lin to twarda bohaterka. Nie denerwuje (to jest dla mnie najważniejsze w takich powieściach), nie chce na siłę zbawiać świata. Jeśli mówią "hej zaczekajmy z tym tydzień, bo nie jesteśmy wystarczająco gotowi" nie ucieka nocą, by sama stawić czoła światu. I to jest w tym wszystkim piękne - zespół! Może liczyć na innych i ufa im. Nie wywyższa się. Jest skromna i dobra. Dla swojego "partnera" chce jak najlepiej. Przeżywa zawody miłosne, ale nie jest biedną lalą. Jasne, że ją to rusza, ale stara się, by nic nie zagroziło jej nauce, czy misji.  To świetna postać na główną bohaterkę. 
   Liam, to chłopak, który świetnie tańczy (i tym w sumie mnie już kupiono ;D) tak jak i nasza Lin. To przeciwieństwa, ale przecież właśnie takie się przyciągają, czyż nie? No właśnie. A Liam ma już kobietę. To trochę wszystko komplikuje. Liam stara się, być dobrym kolegą i pomaga Lin jak tylko potrafi. To facet, który w pewnych momentach jest dupkiem, ale na ogół to seksowny i fajny koleś. 

[...] Nie da się zmienić uczuć - pocieszał mnie. - Serce nie ma przełącznika. Ono bije, jak chce. I dla kogo chce.

   Znajdziemy tutaj walkę dobra ze złem. Znajdziemy tutaj różne rasy. Znajdziemy miłość. Oraz dużą dawkę akcji i emocji z nią związanych. No i teraz to rozwinę Wam trochę. 
     Otóż mamy tutaj Elfy, Jednorożce, Smoki no i ludzi. Wielka Wojna, to Wojna Ras. To chęć rządzenia przez Elfy, w końcu one są najważniejsze na świecie. Gdzieś tam jednak trwa ruch oporu, który skutecznie chce pozbawić Elfy władzy. Szkoda, że z tych Ras wypisanych, to poznajemy tylko pobieżnie Elfy i mamy do czynienia ze Smokami. Jasne uwielbiam Smoki, ale ostatnio moje serce należy do Jednorożców, które występują tutaj jako wymienione podczas Wojny :( Szkoda, że było ich tutaj tak mało, ale liczę, że w kolejnych tomach, będzie ich znacznie więcej ♥
   
Miłość opisana w książce ma różne rodzaje. Znajdziemy miłość córki do matki. Mamy też miłość, kuzyna do kuzynki, którzy wychowali się razem i między nimi jest tylko tydzień różnicy wieku. Te dwie miłości są piękne, bezcenne i takie szczere. Jednak mamy też i pierwsze zauroczenie, które nie zawsze kończy się ślubem, oraz coś na kształt trójkąta. Chociaż muszę przyznać, że mimo iż Lin czuła coś do bohatera, wolała schować się w cień niż ranić uczucia jego dziewczyny. 
     Tyle razy moje serce biło szybciej z różnych powodów; a to z radości, a to ze strachu czy przejęcia. To bomba emocjonalna, która zabierze nas w niezwykłą podróż, do ciekawej i jeszcze nie odkrytej krainy. Uwielbiam, takie lekkie lektury, bo pozwalają oderwać się od naszego świata i pozwalają przeżyć niezapomniane przygody. 
    Książka nadaje się i dla młodzieży i dla dorosłych. Jest w niej tyle ciepła, tyle cudownych chwil można przy niej spędzić. Ja w przyszłym tygodniu dam ją tacie do przeczytania i coś czuję, że mimo iż to mężczyzna i to taki 40+ (jeszcze xD) to i jemu się spodoba. Także jak widzicie, nie można się ograniczać! Ograniczenia są w naszych głowach, wyjdźmy poza nie, już teraz sięgając po to cudeńko. Ja nie mogę się doczekać kolejnego tomu, muszę wiedzieć co było dalej! Hej, tak się książki nie kończy ;D ♥ Uwielbiam  Panią Kasię za tę książkę, świetnych bohaterów, piękny świat opisany na jej kartach. To coś do czego z pewnością kiedyś wrócę, a dziś Wam gorąco POLECAM! 

Bo to tak bardzo boli. To skomplikowało sytuację.W sumie całe życie.Czy to to miłość?

Za możliwość przeczytania dziękuje niesamowitej Autorce. 

środa, 19 września 2018

[PRZEDPREMIEROWO]: Bez słowa - Rosie Walsh

[PRZEDPREMIEROWO]: Bez słowa - Rosie Walsh

Po prostu uważam, że powinnaś dać mu się poznać. Całą siebie, nawet tę część, której nie lubisz pokazywać innym.


Tytuł: Bez Słowa
Seria: -
Autor: Rosie Walsh
Tłumaczenie: Aleksandra Szymił
Gatunek: Literatura obyczajowa i romans
Bohater/Bohaterka: Sarah/Eddie
Liczba stron: 435
Liczba rozdziałów: 51
Narracja: Pierwszoosobowa
Wydawnictwo: Zysk i S-Ka
Książka bierze udział w wyzwaniu: 68/52
PREMIERA: 1.10.2018

Siedem idealnych dni. Potem on zniknął.

Gdy Sarah poznaje Eddiego, zapomina o całym świecie. Pragnie nacieszyć się każdą wspólną chwilą. Spędzają razem - jak zgodnie stwierdzają - najpiękniejszy tydzień w ich życiu. Aż nadchodzi nieuchronne rozstanie…

Obiecują sobie utrzymywać kontakt, zanim nie wymyślą planu na wspólne jutro. Lecz jedno z nich nie dotrzymuje słowa… Nie daje znaku życia. Przepada jak kamień w wodę…

Przyjaciele namawiają ją, by zapomniała o nim. Ale ona nie może. Wie, że coś się stało, że musi istnieć jakieś wytłumaczenie.

Minuty, dni, tygodnie mijają, a Sarah jest coraz bardziej zmartwiona. Ale wkrótce (pewnego dnia) odkrywa, że miała rację...

Wyjątkowa i przewrotna opowieść o ludziach, którzy nigdy nie powinni stanąć na swojej drodze.

(Opis z Lubimy Czytać)

Tęsknię za Tobą, Eddie. Nie sądziłam, że można tęsknić za kimś, kogo zna się tylko siedem dni, ale tak jest. Tak bardzo, że nie potrafię już nawet racjonalnie myśleć.

   Kiedy Sarah poznała Eddiego, myślała, że teraz jej życie nabierze sensu. Że w końcu znalazła kogoś, kogo pokocha i kto pokocha ją prawdziwą miłością. Jednak życie nie zawsze jest tak kolorowe. Sarah po tragicznych przeżyciach, nadal w pełni nie doszła do siebie. Jej małżeństwo, właśnie się rozpadło. To dobra osoba, która do końca nie potrafi sobie wybaczyć. Ma trudną pracę. Pracuje w fundacji zapewniającej "rozrywkę" dzieciom przebywającym w szpitalach. To ciężki kawałek chleba. Nie jest ona jednak bezpośrednio odpowiedzialna za spotkania z dziećmi. Kiedy próbuje odnaleźć Eddiego, jest odważna i nie cofnie się przed niczym. Musi zawalczyć o swoją miłość. Ale czy pisane jest im bycie razem? Co ukrywa Eddie?
     Eddie, to zwyczajny facet, który jest stolarzem, ale za to ma matkę, która ma problemy psychiczne. Mężczyzna opiekuje się nią. Te siedem dni spędzone z Sarah pokazują mu, że życie może być całkiem inne. Może być w jakimś stopniu wolny. Jednak poczucie obowiązku i wyrzuty sumienia względem matki są silniejsze i nie potrafi on odciąć się od tego wszystkiego. Stara się jednak choć trochę polepszyć swoje życie. Ale odcięcie się od Sarah i nie myślenie o przeszłości nie bardzo mu wychodzą. Wszystko krąży wokół kobiety i kilku dni spędzonych razem. Jednak czy może sobie pozwolić na coś więcej?
    Polubiłam obie postaci. Sarah była zdeterminowana, by odnaleźć Eddiego. A on miał swoje powody, by jej unikać. Mamy tutaj też przyjaciół obu bohaterów, którzy byli przy nich, wspierali, służyli radą, czy czasem potrząsali naszymi bohaterami.


Nie wierzę, że miłość powinna być jak wybuch. Nie musi być dramatyczna, wygłodniała, czy jak tam jeszcze idiotycznie opisują ją pisarze i muzycy.


     Styl autorki spodobał mi się od razu. Było lekko i przyjemnie. Było trochę opisów, trochę dialogów, które były nie wymuszone i naturalne. Oraz znalazły się listy. To świetny dodatek nadający całej książce klimat. Ponieważ na samym początku nie można było jednoznacznie wywnioskować do kogo i dlaczego są one pisane. (Och trochę owijam w bawełnę, ale nie chcę wam tego zdradzić).
     Akcja dzieje się przez rok kalendarzowy, podczas którego nasi bohaterowie wiele przechodzą. Jednak każde wydarzenie pociąga za sobą kolejne. 
     Okładka jest prosta i ładna. Mamy kobietę, może to właśnie Sarah, nad brzegiem morza. To delikatna, ale przyciągająca wzrok ilustracja.


   Z początku nie wiedziałam, co mam o tej książce sądzić, ponieważ oczekiwałam morza wylanych przeze mnie podczas lektury łez, a nie czułam nic nie zwykłego. Jednak wszystko się zmieniło, gdy brnęłam w nią dalej. Zakręciła mi się łezka w oku, zrobiło mi się przykro i miałam nawet ochotę krzyczeć, że tak być nie może. 
    Ta książka w piękny sposób opisuje nam stratę kogoś bliskiego i etapy pogodzenia się z tym. To coś  co jest trudne i nie zawsze wychodzi tak jakbyśmy tego oczekiwali. Czasami rany są zbyt głębokie, by można je było przykryć kocem i o nich zapomnieć. Eddie jak  i Sarah walczyli by wybaczyć, by zacząć żyć od nowa i tworzyć  w końcu swoje historie. Życie przeszłością nie miało sensu, jednak uczucia i rozum ludzki są nieocenione, i potrafię płatać figle. 
    Miłość tych dwojga ludzi, była trudna i z góry skazana na porażkę. Jednak upór Sarah, był namacalny. Czuło się jej chęć odnalezienia człowieka, który pokazał jej jak może żyć. Jak może jej życie być piękne. I mimo, iż on sam uciekł jak tchórz, gdzieś tam w sobie kochał Sarah. To miłość, która zrodziła się w kilka dni. Która nie miała prawa się zdarzyć. Której nikt nie kibicował. A jednak trwała i torowała sobie drogę, przez kłamstwa, przeszłość, trud, ból. To piękne uczucie, które nie pozwoliło, by tak szybko o nim zapomniano. 
    Ta powieść pokazuje nam, że nie łatwo jest wybaczać sobie czy innym. Ale dla dobra społeczeństwa powinniśmy nad sobą pracować, by było coraz lepiej. To książka, która wywołała, we mnie wiele emocji. Był ból, była nadzieja, była wiara w miłość. Ale czy to wystarczyło? Tego musicie dowiedzieć się sami. Ja wam polecam. 


- Sarah, chyba się w tobie zakochałem. Czy to zbyt wiele?
Wypuściłam powietrze.
- Nie. To idealnie.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuje Wydawnictwu. 

poniedziałek, 17 września 2018

[PRZEDPREMIEROWO] Marokańskie Słońce - Adriana Rak PATRONAT ♥

[PRZEDPREMIEROWO] Marokańskie Słońce - Adriana Rak PATRONAT ♥

Kiedyś myślałem, że nie można zakochać się w kimś od pierwszego wejrzenia. Ilekroć słyszałem takie historie, zaśmiewałem się szczerze, zastanawiając się jak dwoje rozumnych ludzi jest w stanie zakochać się w sobie od pierwszych chwil. Wydawało mi się to co najmniej niedorzeczne. Miłość była dla mnie wręcz nieosiągalna. Aby osiągnąć stan zakochania musiałbym najpierw kogoś poznać, polubić, a dopiero później pomyśleć o głębszych uczuciach. Tak mi się przynajmniej wydawało. Do czasu. Wszystko zmieniło się, gdy poznałem Marysię. 




Tytuł: Marokańskie Słońce

Seria: -
Autor: Adriana Rak
Tłumaczenie: -
Gatunek: Literatura obyczajowa i romans
Bohater/Bohaterka: Marysia/Bilal
Liczba stron: 196
Liczba rozdziałów: 35
Narracja: Pierwszoosobowa
Wydawnictwo: WasPoss
Książka bierze udział w wyzwaniu:  57/52

Dwudziestodwuletnia Marysia chce uciec przed trudną przeszłością. Właśnie zakończył się jej związek z Maćkiem, z którym związana była przez ostatnie sześć lat. Mężczyzna, będąc pod wpływem narkotyków wsiadł za kółko i potrącił staruszkę na pasach, która kilka dni później umarła, w konsekwencji czego mężczyzna trafił do więzienia. Dziewczyna jest napiętnowana przez lokalną społeczność. Ma dość i postanawia uciec. Z pomocą przychodzi jej ciocia mieszkająca w Hamburgu. W ciągu kilku dni załatwia Marysi pracę w barze. Młoda kobieta od razu decyduje się na wyjazd. Pragnie zmian i jest pełna nadziei na lepsze jutro.

Bilal to dwudziestoośmioletni mężczyzna,który kilka miesięcy wcześniej zakończył swój związek z Aminą. Pomimo upływu czasu nie jest gotowy na nową miłość. Całą swoją energię poświęca pracy, bez której nie wyobraża sobie swojego życia. Od kilku lat jest pilotem samolotu. Na co dzień mieszka z rodziną w Casablance. Jest muzułmaninem.

Ta dwójka nieszczęśników poznaje się na lotnisku w Gdańsku, gdzie oboje oczekują lotu do Hamburga. Magiczna i niewytłumaczalna siła przyciąga ich do siebie i od tego dnia splata losy w jedną całość. Zafascynowani sobą nawzajem szybko wplątują się w romans. Ta piękna historia nie może się jednak udać, o czym wkrótce będą musieli się brutalnie przekonać...  

(Opis z Lubimy Czytać)


Moje monotonne życie w końcu zaczęło wkraczać na właściwe tory.


   Marokańskie słońce, to druga książka Ady, która zabiera nas do świata zupełnie innego. Do świata miłości, która nie ma szansy przetrwać. A może jednak się uda? Zapraszam. 

   Styl autorki polubiłam już w książce Uwikłani. Tom 1. To prostota, lekkość. Przyjemnie było zanurzyć się w tak innym świecie. Mamy tutaj więcej opisów, a mniej dialogów, jednak rozdziały są krótkie, a całość czyta się bardzo szybko. Opisy natomiast nie są nudne. To ciekawe, barwne miejsca, w których żyje czy podróżuje nasza bohaterka, Marysia. 
    Akcja płynie idealnym rytmem, dzięki któremu poznajemy Marysię, jej przeszłość, ale i obecne życie, oraz Bilala, jego tradycje i oczekiwania. Wydarzenia zazębiają się ze sobą tworząc całość, w której się nie pogubimy. 
   Okładka jest przepiękna. Jest ciepła, wzruszająca i oddaje klimat powieści. 

Ku mojej uciesze, znajomość z Marysią nabierała kształtów z każdym kolejnym dniem. Cieszyłem się, choć sam nie do końca wiedziałem czego chcę. Czy powinienem brnąć w to dalej? Czy nie krzywdzę jej, pokazując, ze mi zależy? Bo co jeśli zakochałem się w niej bez reszty? Czy będę w stanie żyć z osobą pochodzącą z innej kultury? 


  Marysia, to dziewczyna skrzywdzona, która boi się nowych związków. By ułożyć sobie życie wyjeżdża do rodziny, aż do Hamburga, zostawiając w Polsce swoją ukochaną babcię. To właśnie staruszka jest dla niej wzorem, kocha ją całym sercem, jednak nie może zostać w ojczyźnie. Gdy poznaje Bilala, początkowo nic nie rozumie. On mówi płynnie po angielsku, a ona nie zna ani słowa. Ale z biegiem wydarzeń, pragnie nauczyć się tego języka, by móc rozmawiać z mężczyzną. Między nimi zaczyna się coś dziać. Marysia robi wszystko, by sprawić przyjemność mężczyźnie. Gotuje dla niego marokańskie potrawy, urządza mieszkanie na jego styl. Jednak nie przypuszcza, że ta miłość będzie wymagać ogromu poświęceń, wyrzeczeń. Z czasem zaczną się kłótnie,a  różnic będzie więcej niż łączących ich rzeczy. Ale, to w końcu miłość. Kłótnie i zgody. Więc czy mają szanse? Marysia to dobra, ciepła osoba, która została zraniona, jednak stara się ruszyć na przód. To silna kobieta, której marzeniem jest rodzina, dom. To kobieta taka jak każda z nas.
   Bilal jest Marokańczykiem. Wyznaje wiarę w innego boga, jest mu oddany i posłuszny. Gdy poznaje Marysie myśli, że dla niej i dla ich miłości nie ma rzeczy, której by nie zrobił, że dziewczyna jest tego warta. To dobry mężczyzna, który jest opiekuńczy, szarmancki, przystojny. To idealny kandydat na męża, jednak czy na pewno dla naszej polki? Biblal to posłuszny rodzicom syn, który jednak przez wzgląd na swoją miłość pragnie postawić się zakazom i żyć tak jak chce i być szczęśliwym. Jednak gdy czas leci, zaczyna rozumieć w czym tkwią problemy. To dwie zupełnie różne wiary. To różne poglądy. Ale miłość nie wybiera. Czy uda się im pokonać różnice?

Kochanie, nigdy ci tego nie zapomnę. [...] - To niesamowite co zrobiłaś, jestem ci ogromnie wdzięczny, kochanie. Nigdy bym nie pomyślał, że wpadniesz na taki pomysł, ale twoje zachowanie uświadomiło mi po raz kolejny, że jesteś kobietą mojego życia. [...]

   Marokańskie Słońce, to piękna, wzruszająca opowieść o sile miłości, która jest trudna, nieprzewidywalna. Ale dla własnego szczęścia, trzeba próbować, trzeba się starać, bo a nóż wyjdzie z tego coś pięknego i trwałego? Autorka na podstawie dwóch kultur pokazuje nam co jesteśmy, a czego nie w stanie zrobić w imię tego gorącego uczucia. Pokazuje nam siłę i trwałość takiego uczucia. Jednak też ulotność i żal, smutek i przebaczenie. 
    Tę książkę odbieram trochę jak pamiętnik pisany z perspektywy Marysi i Bilala. Opowiadają oni bowiem, o tym co ich łączyło, ale i o tym dlaczego stało się jak się stało. Mamy tutaj opisy pięknych miejsc, zwyczajów innej kultury. Wszystko to nadaje książce taki klimat, że aż się czuje, że się tam jest. A po przeczytaniu chce się odwiedzić ten kraj osobiście. To coś niesamowitego, co ogromnie mi się spodobało.
    Jeśli szukacie książki zupełnie innej niż wszystkie dotychczasowe romanse. Jeśli chcecie zagłębić się w inne wyznanie i jesteście ciekawi dlaczego w Maroku pije się gorącą herbatę, choć jest upał, to koniecznie po nią sięgnijcie. Dodatkowo oprócz opisów miejsc, ciekawostek, znajdziemy tutaj przepisy na dania Marokańskie. Cóż więcej mogę powiedzieć? To niesamowita i inna książka! 
   Gorąco wam ją polecam!!! 


Byliśmy razem już ponad rok czasu. Był to więc wystarczająco długi czas by podjąć ważne decyzje dotyczące naszej wspólnej przyszłości.  


Za możliwość przeczytania i zostania patronem, tej pięknej książki ogromnie dziękuje Autorce ♥ Jesteś cudowna ♥

sobota, 15 września 2018

Płatki wspomnień - Augusta Docher

Płatki wspomnień - Augusta Docher





Wiesz co to znaczy kochać? [...] Ja chyba nie. Za to wiem, co znaczy przywiązać się do kogoś i czuć się z nim bezpiecznie. 
- To całkiem niezła definicja miłości. - stwierdza Robert - ale niekompletna. 

 



Tytuł: Płatki wspomnień

Seria: -
Autor: Augusta Docher
Tłumaczenie: -
Gatunek: Literatura obyczajowa i romans
Bohater/Bohaterka: Liu/Robert
Liczba stron: 560
Liczba rozdziałów: 34
Narracja: Pierwszoosobowa
Wydawnictwo: Novae Res

Liu traci dach nad głową w najgorszym dla siebie momencie. Wie, że nawet jeśli zechciałaby wrócić do ciasnego, brudnego mieszkania w Queens, u własnych rodziców nie ma czego szukać. Właśnie zakończyła związek z Niną, swoją pierwszą i jedyną kochanką, i chce spróbować ułożyć sobie życie z mężczyzną. Ale tych, których spotyka na swojej drodze, powinna raczej unikać, niż się w nich zakochiwać… Czy kiedy w końcu pozna kogoś naprawdę wartościowego, będzie w stanie mu zaufać? Czy uczucie może być silniejsze od podziałów, statusu społecznego i różnic kulturowych? Czy to możliwe, by zapomnieć o przeszłości i pozbyć się złych wspomnień?  
(Opis z Lubimy Czytać)

[...] Ten pocałunek spustoszył moje ciało. Jeden pocałunek, a potrafi kompletnie mnie rozbroić.[...]

    Autorkę znam i lubię za książki pod nazwiskiem Beata Majewska. Jednak czy twórczość Augusty Docher mi się spodobała? 

     Styl jest taki sam jak w książkach Beaty. Jest lekko, prosto i przyjemnie. Nie mamy tutaj zbyt długich opisów, a jak są, są przemyślane i nie ma tutaj lania wody. Dialogi są niewymuszone i naturalne. Co odróżnia oba pseudonimy od siebie? Książki Beaty Majewskiej są delikatne, mamy nakreślone sceny seksu, ale nie są tak dosadne. W Płatkach wspomnień, mamy szczegółowe opisy aktów seksualnych, mamy wariata, który sprawia, że życie głównej bohaterki to koszmar. 
     Akcja jest dobrze wyważona. Wydarzenia zazębiają się ze sobą tworząc całość. Jak na 550 stronnicową książkę, czyta się szybko, a każda kolejna strona ucieka, by się dowiedzieć co się zdarzyło. Także nie odczujemy objętości (no chyba, że nie mamy wiele czasu na czytanie :D)
     Okładka jest piękna. Ciemna, ale delikatna. Mroczna, która przywodzi na myśl jakieś straszne okropieństwa, ale ten delikatny róż płatków, daje nam nadzieję, że jednak jest w niej coś dobrego też. 
    Błędów w druku nie znalazłam. Tekst świetnie rozmieszczony do szybkiego czytania. Mamy podział na rozdziały i podrozdziały, które posiadają cytaty, co jest fajnym zabiegiem i pozwala puścić wodze fantazji, czym nas zaskoczy autorka, ponieważ nawiązują one jakoś do rozdziału. Kolejnym ciekawym zabiegiem są krótkie notatki w trakcie lub pod koniec rozdziału, które sporządza ów wariat z pierwszego mojego akapitu. 

[...] Chcę dać ci rozkosz, chcę, żebyś była szczęśliwa. [...]

  
  Liu, to dziewczyna, która nie wierzy w siebie. Z natury jest uległa. W domu po śmierci brata oraz babki, jest niezauważana. Matka skupia się tylko na ojcu i tym jak zdobyć dla niego pieniądze na opium. Dom jest zapuszczony. Nie ma tam warunków do mieszkania. Liu dzięki pomocy cioteczki zdobywa jako takie wykształcenie. Ale to dzięki Ninie opuszcza dom, by zamieszkać w lepszym miejscu. Nina jest Dominą. Prowadzi "biuro", gdzie każdy kto w jakikolwiek sposób coś złego wyrządził może odbyć karę. Liu na początku myśli, że jest lesbijką i kocha Ninę. Jednak gdy poznaje Sandersa, wzbudza on w niej ciekawość i dotąd nieodczuwalne pociąganie do mężczyzn. Gdy Nina każe opuścić jej swój dom, to właśnie do niego się udaje. Tam przez chwilę jest dobrze, jednak rzeczywistość okazuje się inna. Sanders to gnida, która poniża dziewczynę. Gdy Liu przez przypadek poznaje Roberta, postanawia znów zaufać mężczyźnie i ucieka do niego. Tam zostaje jego gosposią, a po jakimś czasie między nimi zaczyna kwitnąć uczucie. Jednak ktoś czyha na zdrowie, a nawet życie Liu. Czy piękna Chinka przeżyje?
    Robert, to dobry, bogaty mężczyzna. W momencie, gdy go poznajemy jest z wpływową i bezczelną Madison. Sam nie wie, czy ją kocha, ale daje szansę temu związkowi. Jednak gdy ta oskarża bezpodstawnie Liu, zaczyna czuć się między młotem a kowadłem. Nie może zwolnić Liu, bo ta nie ma dokąd pójść, ale zerwać z Mad też nie chce. Dlatego gdy Mad ogłasza, że odchodzi z jednej strony ciężar spada Robertowi z serca. Mężczyzna ten w życiu też nie miał łatwo. Jednak jego upór i chęć wyjścia na kogoś ważnego przewyższa i pnie on się po ścieżkach kariery. To pracowity mężczyzna. Był już raz żonaty, jednak jego żona zmarła. Jest wdowcem, ale postanawia oddać swoje serce Liu. W końcu minęło już 6 długich lat. Ale czy Robert i Liu mogą pozwolić sobie na to uczucie? Czy miłość bogatego białego faceta ma szansę z biedną Chinką? 

Jest takie przysłowie: ,,Błąd chwili staje się troską całego życia." Tak właśnie jest. Popełniła błąd i do końca będę płacić. 

    Powiem Wam, że na początku zszokowała mnie liczba stron. No hej, trochę ich ma :D Ale od razu przypadła mi do gustu. No, a potem zszokowałam się, no bo jak to lesbijka. A za chwilę jakieś Dominy, tutaj bokser damski, za chwilę jakiś wariat. O Matko, nie było ani chwili wytchnienia. Ale PODOBAŁO mi się ogromnie! Tyle emocji wzbudziła we mnie ta książka, jednak ani na chwilę mnie nie obrzydziła, więc nie ma się czego bać. Zacznę od początku.
     Lesbijka, cóż byłoby ciekawie, jednak to nie o to tutaj chodzi. A o poszukiwanie siebie, swojej kobiecości. Dodam Wam, że bohaterka mimo iż ma już kilkanaście lat, nadal jest dziewicą i to jest takie budujące, że mając ponad 20 lat, można zachować czystość, no hej w naszych czasach to prawie jak skandal ;D 
    Kolejne, damski bokser, no wkurzyło mnie to ogromnie. Jak facet może tak traktować kobietę. Jeszcze jest fotografem, i to dość nietypowym, bo specjalizuje się w zdjęciach aktów seksualnych również. Więc no to już nasuwa myśl, że coś z głową ma nie teges. 
    Kolejną sprawą, jest to, że do samego końca nie wiemy, kim jest ten wariat czyhający na Liu, i czy na pewno na nią. Świetnie autorka opisała umysł takiego potwora. Mamy opisy scen "operacji" jakie przeprowadzał i dlaczego to robił. Moim zdaniem to świetny zabieg i sprawia, że książka jest nietypowa. 
     I już na sam koniec zostawiłam coś co jest wisienką na torcie tej książki. Co jest słodkie, piękne i niewinne. Uczucie jakim darzy Robert Liu i odwrotnie. Dziewczyna, która nie miała swojego zdania. Dziewczyna, która każdego kto był dla niej dobry traktowała jako Pana, a nie równego sobie. Która nie bała się poniżyć. Która nie miała w sobie poczucia własnej wartości. Musiała się nauczyć, że każdy jest sobie równy. Że nie ma podziału na pana i parobka. Że jest kobietą i nie może dać się poniżać innym. Podobało mi się jak Robert ją traktował, pokazując, że to co do tej pory było normalne, jest absurdalne i karygodne. Podobała mi się ich miłość, która była pomimo wszystko. Była takim spoiwem, który łączył wszystko. 
      To nie zwykły romans, banalny i schematyczny. To książka, która zmusza do refleksji, która trzyma w napięciu, która pokazuje, że na świecie krążą gnidy. Ale pokazuje, że karma wraca, zawsze. A każdy człowiek zasługuje na szacunek. 
    Gorąco Wam polecam. 


Nasze wspomnienia są jak płatki kwiatów. Czasami spadają na ziemię, rozkładają się w niej i znikają, dając pożywkę nowym roślinom. Niektóre porywa wiatr, unosi ze sobą, a płatki wirują wokół naszej głowy, potem się oddalają, coraz bardziej i bardziej, aż w końcu odlatują tak daleko, że już ich nie widzimy. Są też takie, które wkładamy między kartki książki, i choć tracą swój kolor i zapach, zawsze możemy ich dotknąć. Możemy dotknąć martwych wspomnień. Są namacalne, ale martwe. Nie takie piękne jak za życia.

piątek, 14 września 2018

Nakarmię Cię miłością - Anna Dąbrowska

Nakarmię Cię miłością - Anna Dąbrowska

Życie jest jak piosenka, kończy się dokładnie w momencie, w którym stwierdziłeś, że chciałbyś posłuchać jej jeszcze raz.


Tytuł: Nakarmię Cię miłością
Seria: -
Autor: Anna Dąbrowska
Tłumaczenie: -
Gatunek: Literatura obyczajowa i romans
Bohater/Bohaterka: Laura/Tobiasz
Liczba stron: 351
Liczba rozdziałów: -
Narracja: Pierwszoosobowa
Wydawnictwo: Zysk i S-Ka
Książka bierze udział w wyzwaniu: 63/52

Dla kilku przyjaciółek wieczór panieński ma być przede wszystkim dobrą zabawą i odskocznią od codzienności. Warszawski klub, muzyka, alkohol i dodatkowa atrakcja – losowanie zadań, które ma wykonać każda z uczestniczek. To, które przypadnie w udziale Laurze, przykładnej pracownicy banku, okazuje się wyzwaniem równie trudnym, co ekscytującym. Pocałunek z przystojnym nieznajomym… W ten sposób dziewczyna poznaje Tobiasza, charyzmatycznego muzyka. Wypełnienie zadania doprowadza do niezwykle zaskakującego poranka, a kiepski dowcip Tobiasza wywołuje nieprzewidziane skutki.  
(Opis z Lubimy Czytać)



No właśnie... miłość - główna sprawczyni szczęścia i wielkiego chaosu, która wkrada się do naszego życia wtedy, kiedy uczucie rodzi się w sercu.   


   To moje pierwsze spotkanie z autorką. Ostatnio na polskich książkach się przejechałam, ale czy tak było i w tym przypadku? 


    Styl autorki to coś, co spodobało mi się już na samym początku, ale z obawy, że może być źle emocje trzymałam raczej na wodzy. Jednak, gdy doszłam już do końca, policzki bolały mnie od śmiechu, były rumiane od scen erotycznych, a ja czułam niewyobrażalną satysfakcję po lekturze. Cóż nawet mogę śmiało rzec, że miałam kaca książkowego! :O No i tak, znajdziemy tutaj przekomarzanie się, sceny 18+ oraz zboczone  i niewymuszone podteksty. Dialogi były też lekkie i naturalne, przez co czytało się ogromnie przyjemnie i tak jakbyśmy brali sami udział w tej fabule.
    Akcja jest wyważona, a wydarzenia zazębiają się ze sobą, tworząc idealną całość. Poprzez narrację z dwóch perspektyw, możemy idealnie wczuć się w obu bohaterów. Każdy był dobrze przedstawiony i nic nie zostało pominięte, czy niewspomniane. 
    Okładka, to również plus tej powieści. Jest prosta, a zarazem przyciąga wzrok. Bardzo mi się podoba. Błędów w druku nie znalazłam, a tekst przejrzysty, z dobrą czcionką do szybkiego czytania.

Nie muszę o nim pamiętać. Był tylko prologiem i epilogiem jednodniowej historii, której i tak nie pamiętam.
  
     Tobiasz, to osoba z mroczną przeszłością. Dawno stracił kogoś, kogo obdarzył zaufaniem i miłością. Teraz jest niezdolny do tego uczucia. Boi się okazać coś więcej niż przyjaźń, by nie zostać skrzywdzonym. Gdy na swojej drodze spotyka Laurę z początku jest nią zaciekawiony. Uczucie przychodzi z czasem, jednak chłopak opiera mu się. Nie ukrywa przez Laurą, że z jego strony nie ma na co liczyć. Jednak z czasem ich przyjaźń staje się silniejsza, a tajemnice nadal czyhają, by zaatakować. Jednak czy bohaterowie staną na wysokości zadania i poddadzą się negatywnemu wpływowi przeszłości? To dobry chłopak, który w dzieciństwie jak i młodości nie miał lekko. To osoba, dobra, oddana, szczera i pragnąc swojego szczęścia. Jest właścicielem hotelu, który ma problemy, ale mimo wszystko chce zacząć żyć i  postawić go na nogi.  Jego mroczna przeszłość, jest bodźcem do tego, by więcej się nie stoczyć, by w końcu ruszyć naprzód. To pełny determinacji facet, który mimo wszystko jest wart zachodu.
    Laura, to kobieta sukcesu. Pracuje w banku i ma można by powiedzieć dobrego mężczyznę u boku. Ale za zamkniętymi drzwiami nie zawsze wszystko jest takie jak wydaje się na zewnątrz. Jeśli tylko jedna osoba się stara i pokazuje zainteresowanie drugą nie ma mocy, by to się udało. Gdy poznaje Tobiasza, to jest tak inne i różne od tego co dotychczas znajome, że poddaje się temu. Ma dwie cudowne przyjaciółki, które zawsze są przy niej, sprawiają, że mimo wszystko wydaje się być lepsze. To świetna bohaterka, która nie użala się nad sobą zbyt długo i wie, że jakoś musi sobie poradzić. Jest piękna, mądra i ma wiele talentów. 

Każdy z nas ma swoje piekło, które naznacza nas swym ogniem, tworząc blizny.Blizny na sercu, które nigdy nie znikną. Blizny, z którymi należy nauczyć się żyć.


   
  Książka jest niepozorna. Taka delikatna okładka zwiastuje nam prostą akcję, zero komplikacji. A tutaj dostajemy tyle emocji, że po prostu wychodzimy w ogólnym rozrachunku na kacu. Czasami coś, co wydaje się nam dobre i mające trwać wiele lat, nie jest takie idealne. Niestety nie zawsze za związkiem stoi miłość. Bywa, że to tylko związek "by nie być samemu", który kiedyś wyda swój osąd. Nie wiem w ogóle, dlaczego Laura tak długo ciągnęła związek, z takim bucem, że mało mnie szlag nie trafił, jak ją traktował. 
     Każdy człowiek potrzebuje, by go wysłuchać, potrzymać na duchu, ale i potrzebuje uwagi. Szkoda, że niektórzy są nastawieni na taką relacje, by brać, a nic nie dawać. Ta książka pokazuje, nam , że na tym świecie żyje wiele odmian ludzi, którzy tylko potrafią brać. 
    Miłość w tej powieści jest trudna, bo jednej strony tajemnice, a z drugiej strony strach o to, czy faktycznie Laura okaże się jak poprzednia. Takie myślenie, też nie sprawia, że jest dobrze. Tobiasz jest zamknięty w sobie, a to dobry facet, który zasługuje na to by być szczęśliwym. Bolało mnie bardzo to, że bał się zaufać, ale rozumiałam go. 
    Ta książka jest piękna, bolesna, ale i pełna nadziei. Nadziei, że nie każdy jest samolubny. Że nie każdy nie potrafi okazać uczuć. Że życie bywa przewrotne i zaskoczy nas w najmniej oczekiwanym momencie. Gorąco Wam polecam, bo to lekka i przyjemna książka na jeden wieczór.

Nakarmię cię miłością,
Ukołyszę dźwiękiem płynących łez,
Jak dużo mojego świata mam ci ukazać,
Byś w końcu zrozumiała, że dwa słowa to nie był tani blef.


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuje Wydawnictwu.  

poniedziałek, 10 września 2018

Kulti - Mariana Zapata

Kulti - Mariana Zapata

Najskuteczniejszym sposobem utrzymania pokoju jest bycie przygotowanym na wojnę.


Tytuł: Kulti
Seria: -
Autor: Mariana Zapata
Tłumaczenie: Iga Wiśniewska
Gatunek: Literatura obyczajowa i romans
Bohater/Bohaterka: Sal
Liczba stron: 544
Liczba rozdziałów: 29
Narracja: Pierwszoosobowa
Wydawnictwo: NieZwykłe
Książka bierze udział w wyzwaniu:  66/52


„Wierz mi, miałam ochotę walnąć cię raz czy dwa… albo pięć”.

Gdy mężczyzna, którego uwielbiałaś będąc dzieckiem zostaje twoim trenerem, spodziewasz się, że okaże się to najwspanialszą rzeczą, jaka przytrafiła ci się w życiu. Słowo klucz: spodziewasz się.

Wystarczył tydzień, by dwudziestosiedmioletnia Sal Casillas zaczęła się zastanawiać, co właściwie widziała w międzynarodowej ikonie piłki nożnej – dlaczego miała jego plakaty na ścianach i nawet wyobrażała sobie, że za niego wyjdzie i spłodzi z nim małych superpiłkarzyków? Sal wiele lat temu doszła do siebie po najgorszym „nie-zerwaniu” w historii zmyślonych związków, z mężczyzną, który nie wiedział nawet o jej istnieniu. Nie jest więc przygotowana na nową wersję Reinera Kultiego, trenującego jej drużynę: cichy i zamknięty w sobie jest tylko cieniem wybuchowego, pełnego pasji mężczyzny, którym kiedyś był. Nic nie mogło przygotować jej na spotkanie z nim. Ani na mordercze skłonności, które w niej wzbudził.

„Sal, proszę, nie zmuszaj mnie, żebym odwiedzała cię w więzieniu. Nie do twarzy ci w pomarańczowym”.
To będzie najdłuższy sezon w jej życiu. 

(Opis z Lubimy Czytać)

Ludzie będą Cię osądzać niezależnie od tego, co będziesz robić, Sal. Nie słuchaj ich, bo ostatecznie to ty musisz żyć ze swoimi wyborami i z tym, dokąd cię zaprowadzą. Nikt nie przeżyje życia za ciebie.
 

   Fanką piłki nożnej to nie jestem, ale ta lektura ma w sobie to coś, co nawet anty 
sportowca potrafi rozpalić!  


   Styl autorki, to coś co od razu przypadło mi do gustu. Jest lekki i przyjemny. Nawet mimo wielkich gabarytów, potrafiła nie lać wody. Wszystkie zdarzenia były przemyślane, a podczas ich nie szło się nudzić. Co chwile coś się działo i to było takie dobre. Nawet opisy meczów, czy treningów nie męczyły, a były ciekawe.
    Okładka, choć rzuca się w oczy kolorystyką, niestety nie skradła mojego serca. Choć i tak lepsza niż oryginał :O Taka trochę przekombinowana, ale może być ;D 
    Błędów w druku nie znalazłam, czcionka idealna do szybkiego czytania, a papier nie jest biały, co jest kolejnym plusem.

Umysł jest silniejszy niż ciało. Jeśli nie myślisz, że zachorujesz, to nie zachorujesz.



     Sal to dążąca do celu kobieta. Jako dziewczyna grająca w piłkę nie ma lekko. Matka chciałaby mieć już wnuka, jednak ojciec jest dumny z osiągnięć córki. Dziewczyna wie, że miłość, to coś co może budować, ale i niszczyć. Przekonała się na własnej skórze. Teraz zamiast w Drużynie Narodowej, gra z Dudziarkami. Jest sumienna, oddana pasji. Poza piłką, uwielbia zajmować się aranżacją ogrodów innych ludzi. Ale nie przeszkadza jej to, w doskonaleniu swojej formy. To dobra, kochająca osoba. Oferuje Kultiemu przyjaźń, przez co jej kariera może znów zawisnąć na włosku, ale czy to wszystko jest warte jej zachodu? Czy Kulti zasługuje na przyjaźń? 
     Kulti, to doskonały piłkarz. Król. Gdy zostaje trenerem, jest wycofany, cichy. Przy spotkaniach z fanami jest opryskliwy i nie miły. W końcu Sal nie wytrzymuje i wytyka mu wszystko. To ciężki orzech do zgryzienia, jednak Sal przekopuje się przez jego skorupę. Szkoda tylko, że początkowe wrażenie jakie zrobił na swojej idolce, jest tak złe. Jednak wspólne gry, wyjazdy, zbliżają ich do siebie. Ale czy na pewno Kultiego da się lubić?


Jeśli nie masz nic miłego do powiedzenia, w ogóle się nie odzywaj.


     Jak już wyżej wspominałam, z piłką nożną nie za bardzo się lubimy, ale to co dostałam w tej książce jest czymś zupełnie innym. To piłka nożna w innym wydaniu. Jest ciekawe i oryginalne. Mamy dziewczynę grającą w męski sport. Ot kolejna książka, która łamie stereotypy i to mi się w niej również ogromnie podoba. 
     Pokazuje też, jak pierwsze wrażenie może wpłynąć na ludzi. No bo kurcze, Kulti na samym początku, był takim egoistom, takim dupkiem, że po prostu go nie lubiłam. Jednak poznając go coraz bardziej, utwierdziłam się w przekonaniu, że nie jest w cale taki zły. Spodobał mi się ;D 
     Kolejna kwestia, to sława i pieniądze. Jedna sytuacja (która mi się nie spodobała), pokazała, jak właśnie pieniądze mają władze nad ludźmi. No dobrze, zarabia mnóstwo kasy, ale czy to powód, by traktować innych gorzej od siebie? No właśnie. Ważniejsze są wartości jakie każdy ma w sobie, a nie to ile ma pieniędzy na koncie. Kontakty, oczywiście też się mogą przydać, o czym też świetnie przekonuje nas książka. 
      No i oczywiście nieodłączny atrybut sławy - dziennikarze. Nawet z niczego potrafią zrobić sensację. Cały czas krążą. A gdy Sal zaprzyjaźnia się z Kultim, spekulacją nie ma końca.
       Reasumując, ta książka ma tak wiele do przekazania. Wzbudza wiele emocji. Jest piękna, wzrusza serduszko i po prostu sprawia, że długo nie idzie o niej zapomnieć. Mnie skradła serce i choć objętościowo, jest wielka, to nie przeszkadza to. Chce się jej więcej i więcej. Ja wam polecam. 


Codziennie trzeba pobijać własne rekordy.  

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuje Wydawnictwu.

wtorek, 4 września 2018

Pierwszy raz - Agata Czykierda-Grabowska

Pierwszy raz - Agata Czykierda-Grabowska


- Życie jest zbyt krótkie, żeby nie wybaczać i nie zapominać…


Tytuł: Pierwszy raz
Seria: Pierwszy raz
Autor: Agata Czykierda -Grabowska
Tłumaczenie: -
Gatunek: Literatura obyczajowa i romans
Bohater/Bohaterka: Lena/Kuba
Liczba stron: 367
Liczba rozdziałów: -
Narracja: Trzecioosobowa
Wydawnictwo: Novae Res

   Kuba od zawsze kochał siostrę swojego najlepszego przyjaciela – niestety, bez wzajemności. Piękna i kompletnie nieświadoma jego uczuć Lena byłą zagadką, której nie potrafił rozwikłać.
    A ona… poraniona i zatrzaśnięta w pancerzu obojętności, który budowała sobie przez lata, nie chce wpuszczać do swojego świata mężczyzn w obawie przed kolejną traumą.
Pewnego dnia przewrotny los ponownie połączy ze sobą drogi tych dwojga.
W Kubie ze zdwojoną siłą odżywają dawne uczucia, a Lena zaczyna patrzeć na dawnego przyjaciela w sposób, którego sama nie rozumie. Rozpoczynają pełną namiętności grę, w której oboje udają, że łączy ich tylko przyjaźń.
    Czy można oddzielić pożądanie od miłości?
    Czy można uniknąć zranienia, gdy serce otwiera się pierwszy raz? 

(Opis z Lubimy Czytać) 



Można kogoś ranić na milion sposobów, a ślady mogą pozostać niewidoczne przez wiele lat.


   Miał być pierwszy raz, a co z tego wyszło? Boże nawet nie wiem od czego zacząć. Choć Bóg, i to co chce napisać, to chyba bardzo złe połączenie. Przepraszam.

    Jeśli macie ochotę na polską, książkową wersję Mody na sukces bez Ridge i Brook, Tylor i innych, to świetnie trafiliście, ta książka zwali was z nóg. Jeśli jak ja nie macie ochoty na flaki z olejem, to sory lepiej omijajcie. 

     Zacznę jak zawsze od stylu, który mnie męczył.  Narracja w 3 osobie, to coś co nie jest proste i tutaj właśnie nie wiem, czy to tego wina, czy tego, że dramat goni dramat, są powroty, rozstania... Zgubiłam się. 
     Akcja opiera się właśnie o wyżej wspomniane powroty, rozstania, dramaty i jeszcze więcej... tego wszystkiego.Niby wydarzenia zazębiają się tworząc całość, ale zachowanie bohaterów dopełnia mój nastrój.
    Okładka sama w sobie jest piękna, zmysłowa i zwiastuje nam dobrą akcję z porządnym romansem. Błędów w druku nie znalazłam, tekst dość dobrze rozmieszczony.

    Bohaterowie, to kolejny gwóźdź do trumny tej książki. Opiszę Wam ich krótko, bo inaczej to  i tak sensu nie ma. 
    Więc mamy sobie Lenę, która ma brata i ten brat będzie się żenił. No i Lena jako dobra siostra pomaga bratu. Jednak jej przeszłość jest tak smutna, że dziewczyna boi się związków, boi się, że może być tak potraktowana jak traktuje pewien mężczyzna kobietę, i tutaj ją rozumiem. Jest ostrożna i zdystansowana. Jednak gdy po latach spotyka Kubę, coś w niej zaczyna się dziać, jednak nie chce tego zniszczyć, nie chce się przejechać. 
      Kuba, to chłopak, który od lat kocha Lenę i nie może ułożyć sobie życia z nikim innym. Jednak jako dobry kolega (brata Leny) i starszy znajomy dziewczyny, odsuwa się, by nie skrzywdzić jej i by nie stracić przyjaźni. Gdy ponownie ich drogi się krzyżują zachowuje się jak dupek, palant i najgorsza świnia na świecie. 
   
  A teraz konkrety o tych dwóch postaciach. O ile Lenę można polubić, o tyle Kuba to zwykły bufon (i jak ja kocham bad boyów, to tutaj myślałam, że rypnę tą książką z pierwszego piętra). No wyobraźcie sobie; umawiasz się z dziewczyną, ale nagle jej coś wypada, po czym ona zmieniając już plany nie chce ingerować w nie ponownie, bo brat jednak odwołał jej "Zadanie" (przed ślubem), więc idziecie spotkać się z koleżanką, ale zaczepia was obcy facet i nagle ni z gruchy ni z pietruchy wpada Kuba i nazywa (swoją miłość, kobietę swego życia) DZIWKĄ! Po czym nie gadają ze sobą, potem ona przyłapuje go z inną, a potem dzieje się dramat i Lenka jak głupia krowa leci pomagać biednemu Kubusiowi. I tak w sumie przez całą książkę. 

     Wszystko starałam się zrozumieć, polubić postaci czy coś, ale Jezus Maria no się nie dało. Początek tak bardzo mi się spodobał, zaczęłam się zastanawiać nawet, czy się nie zakocham, a tu nagle on nazywa bezpodstawnie kobietę takim epitetem. No do cholery ciężkiej, czy w tych czasach rozmowa dziewczyny z innym facetem to to samo co seks? Czy nie będąc w związku ma się prawo tak zwracać do kobiety? I w końcu najważniejsze, czy trzeba tak od razu mówić, nie pytając, nie rozmawiając z drugą (oskarżaną) osobą!? Bo moim zdaniem takie zachowanie jest dziecinne, prostackie i świńskie. 
     Jeśli ktoś by się tak do mnie odezwał, bo pożyczę jakiemuś kolesiowi telefon, by zadzwonił, czy coś to dostał, by w twarz i więcej nie miałby prawa nawet jednego głupiego słowa powiedzieć. Skończyłabym znajomość i tyle. Jeśli ktoś nie szanuje mnie na samym początku to nie ma w moim życiu nic do roboty. Ale nie oczywiście fikcja literacka nie zna granic, i dzięki wspaniałomyślności Leny, dobremu sercu Kuby i milionów dramatów, mamy wielkie love, które co chwile przechodzi kryzysy, powstania, upadki i porażki, ale jest tak silne i magiczne, że przetrwa wszystko. Zabijcie mnie. 
      Chciałabym się doszukać tutaj choć jednego pozytywu, ale nie widzę takiego. No cholera nie widzę. No może prócz okładki, ale to cieszy tylko oko, bo dla umysłu tutaj nie ma nic. Skusiłam się, bo osoba, która mi poleciła, ma taki sam gust jak ja, i czułam, że się mi spodoba, jednak tym razem coś zawiodło ;( (I tak cię kocham najmocniej na świcie ♥). Tym razem nie polecam, jednak wiem, że niektórym się podoba. Wczoraj premierę miał 2 tom tej serii, więc możecie poznać oba na raz ;D 



 Pierwszy raz poczuła coś podobnego.
Pierwszy raz była całkowicie wolna i najważniejsza.
Pierwszy raz
 

Za możliwość przeczytania dziękuje wydawnictwu. 

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger