Tytuł: Ja, ocalona
Akcja powieści zostanie osadzona kilka – kilkanaście lat później po wydarzeniach z „Ja, potępiona”. Wiktoria będzie musiała się zmierzyć nie tylko z Belethem, z którym uwaga – już nie będzie się spotykała z powodu zdrady, ale także z depresją Lucyfera, który postanowi przyspieszyć nieco apokalipsę. Czy poradzi sobie sama? A może ktoś jej pomoże? Jeśli martwicie się, że to będzie odgrzewany kotlet – spokojnie. Oprócz akcji prowadzonej z punktu widzenia głównej bohaterki zamierzam znacznie więcej miejsca poświęcić Azazelowi i reszcie diabelskiej kompanii. Czas opowiedzieć ich historię.
(Opis z Lubimy Czytać)
[...] – Co zbroiłeś, Azazelu? – zapytałam.
Czwarty tom serii, która trzy lata temu wprost mnie zachwyciła. Jak wypadł na tle poprzedniczek?
Styl autorki jest lekki, przyjemny. Nie mamy tutaj lania wody, opisy są zwięzłe, a dialogi naturalne.
Akcja powieści toczy się nie za szybko, ani się nie wlecze. Ma swoje idealne tempo, w którym się nie pogubimy, bo wydarzenia zazębiają się ze sobą tworząc całość.
Okładka jest ładna, ma mocne, wyraziste kolory. Choć przyznam się szczerze, że mam sentyment do tych poprzednich okładek, to wznowienie naprawdę wygląda pięknie. W środku mamy podział na rozdziały, które są krótkie.
Wiktoria Biankowska, diablica, anielica, w końcu potępiona. W swoim krótkim życiu przeszła więcej niż nie jeden człowiek. W sumie to już nie jest człowiekiem. Jest potępioną duszą, która mieszkała w domu w piekle, ale po rozstaniu z Belethem, przeniosła się do nieba, gdzie prowadzi program Top Angel. Ma on na celu nie tylko rozerwać niebiańską publiczność, ale wytypować najlepszą kandydatkę na anielicę. W programie pomaga jej Uzriel, z którym spotyka się na kawę, ale nie łączy ich nic więcej. Po dziesięciu latach, jakie minęły od wydarzeń z Ja, potępiona, Azazel w końcu ma opuścić więzienie. Ale przez jego przewinienia (Tak, ten diabeł nawet z więzienia potrafi narozrabiać) dostaje kuratorkę. Ma nią być Wiki. I gdy już myślała, że uwolniła się od diabłów, że w końcu będzie wiodła spokojne życie w niebie... Problemy zaczynają się od nowa. Jak poradzą sobie tym razem?
Zacznijmy od tego, że serię tę kocham ogromnie. Pierwsze tomy były zabawne, parskałam śmiechem co chwilę. Ten ostatni już nie jest tak zabawny. A może to przez wydarzenia w niej zawarte? Nie chciałabym tutaj za dużo zdradzić, ale autorka zawarła tutaj pewną kwestię, która wywołała u mnie pewną melancholię, chwilę zastanowienia się. To było jak czytanie o alternatywnej rzeczywistości, a jednak to się zdarzyło na prawdę. I nie wiem czy to nie przerażało mnie w tej książce najbardziej. Wyszło lekkie masło maślane, ale no nie mogę wam tutaj podać wszystkiego, bo jaką będziecie mieć z tego przyjemność?
Bohaterów uwielbiam. Azazel, który siedząc we więzieniu, potrafił zrobić totalny rozgardiasz, rozwalił jak zwykle mój system. Choć moje serce było rozdarte, którego diabła woli, to w tym tomie skłoniło się właśnie ku niemu :D I w ogóle byłam w szoku, że to nie właśnie Azazel wpadł na taki pomysł.
Podobało mi się zakończenie tej serii. Może nie śmiałam się co chwilę, ale równie fajnie spędziłam czas. Było przerażająco, ale także uśmiech nie schodził mi z twarzy. To tak jakbym spotkała najlepszego przyjaciela po kilku latach. Coś świetnego. Jeśli zaczęliście tę serię, to koniecznie przeczytajcie ten tom. A jeśli nie znacie, to musicie nadrobić zaległości. Przepadniecie w niej. Polecam!
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
Bardzo mi się podoba pierwsze dzjęcie fajne :)))
OdpowiedzUsuńKsiązki nie czytałam.
www.natalia-i-jej-świat.pl
Bardzo lubię takie zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń