[...] A na czym polega bycie samotnym? [...] - Że nikt się o ciebie nie martwi.
Tytuł: Ostatnie dni Królika
Seria: -
Autor: Anna McPartlin
Liczba stron: 398
Liczba rozdziałów: 17
Bohater/Bohaterka: Królik
Narracja: Trzecioosobowa
Wydawnictwo: HarperCollins
ISBN: 978-83-276-1472-8
O KSIĄŻCE W SKRÓCIE
Mia, a raczej Królik bo tak od zawsze mówią na nią wszyscy jest czterdziestoletnią kobietą chorą na raka. Ma ona dwunastoletnią córkę, dla której stara się żyć. Jednak jak wiadomo hospicjum to ostateczność, to ostatnia droga wymęczonych przez te straszną chorobę osób. Kobieta cierpi, jednak są przy niej najbliżsi, który swoją obecnością, wspomnieniami czy poczuciem humoru podnoszą ją na duchu.
Każdy z nich chciałby by Królik żyła, by przeżyła rodziców, który powinni pierwsi opuścić ziemię, a nie patrzeć, jak ich dziecko umiera. Szukają lekarstwa, próbują odwlec to co nieuniknione. Jednak prawda bywa okrutna. A dni Królika coraz bardziej zbliżają się do końca.
- Dobry z ciebie człowiek, syneczku. Pojebany, ale kochany. Jestem z ciebie dumna.
STYL
Autorka ma tak dobre wyczucie pisanego tekstu, że płynie się czytając
książkę. Nie ma trudnych zwrotów, zawiłych wydarzeń. Wszystko układa się
w całość. Humor, który można by nazwać czarnym w takiej sytuacji, jest
na prawdę na wagę złota. Potrafiła wczuć się w każdego bohatera, nadać
mu indywidualne cechy i nimi podążać przez całą książkę. To jest coś
niesamowitego.
Nie boi się być dosadna i mówić o niektórych rzeczach w sposób kontrowersyjny. Używa wulgaryzmów, ale kto w tych czasach ich nie używa? :D
Nie boi się być dosadna i mówić o niektórych rzeczach w sposób kontrowersyjny. Używa wulgaryzmów, ale kto w tych czasach ich nie używa? :D
AKCJA
Wszystko dzieje się przez dziewięć dni, gdzie rodzina próbuje pogodzić
się z tym co nieuchronne. Czas nie biegnie za szybko, wszystko ma swoje
tempo, które jest w sam raz. Pozwala odnaleźć się w sytuacji i nie
pogubić się w wielowątkowej akcji.
BOHATEROWIE
Chcąc nakreślić wam każdą postać po prostu bym wam to tak zapełniła, że do końca byście nie dotrwali. Napiszę wam ogólniki.Historię Mii możemy oglądać oczyma wielu bohaterów: jej córki, mamy, taty, brata, siostry, przyjaciółki, a co najważniejsze Mia pokazuje nam swoją historię miłości do Johnny'ego. Te wszystkie postaci są tak bardzo różne, ale takie same. Kochają i są kochane. Każdy okazuje to na swój sposób, ale jest to mega urocze i po prostu cudowne. Widząc ich oddanie Królikowi, ich pomoc i to, że każdy chce zaopiekować się jej córką po prostu wgniotło mnie w fotel. To jest prawdziwa miłość, bezwarunkowa, szczera, prawdziwa i oddana. Wszyscy przeżywali to co dzieje się z ich największym skarbem, ale też każdy starał się pomóc, nie okazywać słabości. Jasne pokazywali to, ale nie przy niej. Królikowi dawali wsparcie i to było najważniejsze. Żadnej postaci nie poznajemy tak do końca. Nie wiemy jak dokładnie wyglądało ich życie przed tym całym zmaganiem, ale poznajemy za to Królika. Z ich opowiadań, czy ze snów, gdzie ona i Johnny są razem.
Jeszcze nie zdarzyło mi się kochać każdego bohatera tak bardzo. I oto sięgnęłam po Ostatnie dni Królika i pokochałam wszystkich. Matkę potrafiącą każdego rozśmieszyć i dać im wiarę, ze się uda, ojca, który z początku sobie nie radził (w końcu tracił swoją najmłodszą córeczkę), ale który gdy przyszło co do czego potrafił się zebrać w sobie, Davey'a , brata Królika, który przez wszystkich uważany za mało odpowiedzialnego, dla mnie był idealny, Grace i jej rodzinę za to że byli tacy normalni, kochali się, mieli swoje problemy, a jednak zawsze stanowili jedno, Juliet, która jak na swój wiek była tak bardzo ogarniętym dzieciakiem, że po prostu łza się w oku kręciła. No i nasz Królik, waleczny, otoczony prawdziwą miłością, starający się wygrać te cholerną walkę.
WYDAWNICTWO
Książka została przepięknie wydana. Nie znajdziemy tu zwykłego podziału na rozdziały. Nie! Są tu podziały na dni, a dopiero potem na rozdziały. Każdy rozdział natomiast zawiera opisy przeżyć kilku osób, co nadaje książce taki unikalny charakter. Nie znalazłam też żadnych błędów. Czcionka jest taka jaką uwielbiam, duża pozwalająca na szybkie czytanie. Cudowna książka, którą czyta się świetnie. Dziękuje.
OKŁADKA
Ekhem :D Okładkowa sroka i wszystko jasne. Wiecie ilekroć ją widziałam na półce zastanawiałam się o co może chodzić. Zielone tło kojarzy mi się z nadzieją, czerwone listki i ten czarny obrazek dziewczynki. O co może chodzić? Dla mnie okładka przedstawia naszą Juliet, która musi pogodzić się z tym co nieuniknione. A liście przedstawiają nieuchronność losu, przemijanie, odejście, przedstawiają Królika. (i żeby było jasne nie czytałam opisu z tyłu książki, nigdy tego nie robię)
PODSUMOWANIE
Nie wiem co mogłabym wam jeszcze napisać by zachęcić was do tej książki. Jest połączeniem mega smutku, ale i zawiera w sobie tyle radości, że to daje jakąś nadzieję. Czytając takie książki zastanawiam się jak bardzo ten świat jest okropny, że ludzie cierpią i odchodzą zostawiając tych, których kochają i tych którzy kochają ich najbardziej na świecie. Ale pokazują też by czerpać z życia jak najwięcej, że skoro jesteśmy zdrowi ogranicza nas tylko własna głupota. Wszystko jest w zasięgu naszej ręki tylko trzeba się nie bać i po to sięgnąć.
Książka wypełniona miłością, wsparciem i taką wewnętrzną potrzebą uczynienia tego świata lepszym. Mimo ogromnego smutku, rozwalenia na drobne kawałki docenicie życie jakie macie, jakie ofiaruje wam los, bo niektórzy mają na prawdę pod górkę, a nie poddają się aż do końca.
Polecam każdemu. Na jesienne depresje będzie ona takim rozgrzaniem serducha, że wszystko jest przed wami! Patrząc na środkowy cytat powiedzcie mi czyż, to nie jest najbardziej zwariowana rodzina na świecie? Ale chciałabym mieć taką.
- Skończ już, kurwa, histeryzować.
- Jak mam nie histeryzować?!- Królik spojrzała na matkę. -Przecież, kurwa, umieram! Kiedy mam histeryzować, jak nie teraz?
- W sumie racja. - Molly nie potrafiła powstrzymać śmiechu.
Córka zmierzyła ją spojrzeniem i również zaczęła się smiać. Chichotały tak długo, aż rozbolały je brzuchy, choć w sumie nie było w tym nic zabawnego. Potem się rozpłakały, pośmiały jeszcze trochę i znów zaczęły płakać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za każdy komentarz, który motywuje do dalszego działania.
Pozostawiajcie w komentarzach linki do Waszych blogów, na pewno każdy odwiedzę i pozostawię po sobie ślad.