Tytuł: Piętno Pielgrzyma. Zbuntowani
Seria: Piętno Pielgrzyma
Autor: Janusz Lasgórski
Gatunek: Fantastyka
Liczba stron: 552
Liczba rozdziałów: 4
Wydawnictwo: JAVIKO
Ander Sandor z grupą przyjaciół, młodych i niepokornych, buntują się
przeciwko regułom świata, w którym żyją: powszechnej inwigilacji,
zastraszaniu ludzi i drakońskiemu prawu. Posiadają niezwykłe
umiejętności, które stają się powodem prześladowania i prób zmuszenia
ich do przekazania bezcennej wiedzy. Zbuntowani nie godzą się służyć
oligarchom, kwestionują wypaczony system wartości, na którego szczycie
postawiono konsumpcję, odrzucają uległość i sprzeciwiają się powstającej
rasie nadludzi – Wybranym. Korzenie ich świata tkwią głęboko we
współczesności, tu i teraz.
Na drodze ku upragnionej wolności bohaterowie odnajdują artefakty
nieznanej cywilizacji, a w krytycznych chwilach uzyskują wsparcie ich
prawowitych spadkobierców. Ucieczka w zdewastowane i opuszczone regiony
Ziemi nie rozwiązuje sytuacji. Zbuntowani są wciąż niebezpieczni dla
elity rządzącej. Zagrażają sprawowaniu przez nią władzy absolutnej i
planom zawłaszczenia siostrzanej planety. Mimo że ciągle walczą o
przetrwanie, potrafią cieszyć się życiem, przeżywają pierwsze miłości,
są pełni optymizmu, nie opuszcza ich też dobry humor. Nie rezygnują ze
spełnienia swoich marzeń o lepszym świecie. Nawet ścigani i więzieni
demaskują przestępczą działalność Wybranych. Korzystając ze swoich
wyjątkowych umiejętności, starają się uwolnić z karnych obozów pracy
zesłane tam na zatracenie bliskie im osoby i znajomych. Czy zdążą na
czas?
Losy Zbuntowanych wpisują się w najbliższą historię i kulturę naszej
ziemskiej cywilizacji, w jej problemy etyczne i społeczne: konflikty
rasowe, tragedię klimatyczną, brutalne „terraformowanie” Marsa i w końcu
kolonizację innych, odległych globów.
Opis ściągnęłam z Lubimy czytać bo pierwszy raz w życiu kompletnie nie wiem co mogę wam opowiedzieć o tej książce. Kompletnie jej nie ogarniam, a dlaczego dowiecie się już za moment.
Styl autora jest ciężki. Mamy mnóstwo trudnych słów, które nie są nigdzie wyjaśnione. Jest duże nagromadzenie wszystkiego co i tak nie ma nic wspólnego z prologiem. Akcja się przez to nie zazębia i mamy takie "o co chodzi?" do samiuśkiego końca książki.
Co do już wspomnianej akcji to wlecze się niczym żółw. Na rowerze. Pod górę. Bez rąk i nóg. Tak rozwleczonej akcji, której bym akcją nie nazwała dawno nie widziałam. Boże, akcja to coś co się dzieje, a w tej książce stoimy w miejscu. Dobra niby coś się dzieje, ale to jest takie ... płaskie, niejasne, takie nijakie.
Bohaterowie są ...i to by było na tyle. Nie wyróżniają się niczym szczególnym, nie są dobrze wykreowani. Mogę powiedzieć, że mają zaburzenia umysłowe. No kurde więcej gadają sami ze sobą w myślach niż normalnie. Chcą uchodzić za śmiesznych - wychodzi im to żałośnie. Także sama nie wiem co mogę o nich napisać. Najbardziej rozwalił mnie Max i to jego "Klekuś" - jak do bociana, a nie do dziewczyny. A z kolei owa Kleo... no właśnie ktoś ogarnia ile miała lat, bo jak była starsza to zachowywała się jak dziecko, ale jeśli była dzieckiem to w porządku. Alka z kolei była w fazie, dajcie mi faceta bo nie mam co ze sobą zrobić. No masakra.
Okładka jest niesamowitym plusem tej książki. Taka tajemnicza, zwiastująca ciekawą fabułę. I proszę znowu poległam na ocenie okładki, która ma wspólnego z książką tyle, że jest wspomniany ten posąg i tyle. Minusem okładki jest natomiast to, że jest ona zbyt mięciutka i przy tylu stronach ona ginie po prostu. Twardszy papier i byłaby ona trwalsza, a tak łatwo się zagina i ciężej trzymać książkę w ręce.
Książkę czytało się mega ciężko. Nagromadzenie wszystkiego sprawiało, że trzeba było mieć uruchomiony mózg przez cały czas, bo inaczej się szło pogubić. Minusem jest też podział na 4 rozdziały, a książka jak zauważyliście ma ponad 500 kartek, więc to męczące jest. Koncepcja świata Inków, ciekawa okładka i opis sprawiły, że zapragnęłam ją przeczytać, rozdziały powiedziały mi jednak jak bardzo się myliłam.
Jeśli macie ochotę pogłówkować, ale nie wynieść nic z lektury to, polecam, ale ja za kolejny tom na pewno się nie zabiorę. Ledwo przebrnęłam przez ten i czuje się umysłowo wyprana.
Za możliwość przeczytania dziękuje
Okładka na pewno zwraca na siebie uwagę, ale widać, że z fabułą dość ciężko :/ Kurcze chciałam ją przeczytać, ale na najbliższe dni zdecydowanie odpada :D
OdpowiedzUsuńCzasami sięgam po książki z tego gatunku, ale naprawdę sporadycznie. Musi to być coś, co mnie nie zawiedzie i nie zniechęci do dalszego poznawania fantasy.
OdpowiedzUsuńI chwilowo mam dosyć fantastyki.
Pozdrawiam, Ania
Zniechęca mnie to mega ciężkie czytanie :( raczej sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńCoraz więcej negatywnych opinii słyszę o tej książce, więc sobie podaruję. Nie lubię zastanawiać się, co właściwie dzieje się w książce...
OdpowiedzUsuńMoże dałabym się namówić :)
OdpowiedzUsuńA ja bym chętnie podjęła próbę czegoś cięższego dla mózgu, żeby lepiej pracował :D
OdpowiedzUsuńWątek Inków cały czas kuszący... ale akcja jednak skutecznie zniechęca :( Lubię, jak coś się dzieje i to najlepiej jeszcze w szybkim, dynamicznym tempie... podejrzewam, że przy lekturze tej powieści strasznie bym się wynudziła :(
OdpowiedzUsuńWybacz, ale gdzieś w połowie recenzji przestałam czytać. Na pewno jej nie przeczytam, wynudziłabym się jak mops przy niej. :D
OdpowiedzUsuńCo do już wspomnianej akcji to wlecze się niczym żółw. Na rowerze. Pod górę. Bez rąk i nóg. - pfff, to moje porównanie :D tzn. do żółwia :P i jak to jak żółw ty wiesz, jak żółw potrafi zapierdzielać? :D
OdpowiedzUsuń