środa, 6 kwietnia 2016

Problemy fantastycznych dziewczyn - Sara Gray


 Cześć kochani!
Otóż post miał się pojawić nieco wcześniej, ale z racji małego zamieszania i mojego nie ogarniania programów wyszło jak wyszło i post pojawia się dzisiaj. 
Moim króliczkiem doświadczalnym była tym razem Sara Gray  (klikajcie w imię, a dostaniecie się na blog!) Dziękuje, że zgodziłaś się wziąć udział w tym szalonym przedsięwzięciu! I zachęcam do kolejnej kolejki, która ruszy od nowa, gdy skończą się chętne osoby :D

    Od zarania dziejów wszędzie występowały podziały. Czy to na klasy, czy jak w przypadku szkoły mniejsze podgrupy rywalizujące między sobą. Jednak XXI wiek stanowczo to wszystko utrudnił. W dobie internetu ludzie mają coraz to ciekawsze pomysły by szykanować innych. Ale dlaczego nauczyciele nie mogą sobie poradzić z tym co dzieje się na szkolnych korytarzach? Takie podziały spotkały i nas – dwie zwariowane, zakochane w książkach, a nade wszystko sympatyczne z ogromnym poczuciem humoru dziewczyny. Gdy pewnego dnia zapytałam Sary skąd może się brać takie zróżnicowanie odparła mi bardzo mądrymi i pokrzepiającymi słowami:
- Z reguły jestem energiczną i wesołą osobą. Nie raz zdarzyło się, że śpiewałam na lekcji, skakałam z byle powodu na środku ulicy, czy krzyczałam ze szczęścia w sklepie. Wygląd nigdy nie miał dla mnie dużego znaczenia. Bardziej patrzę się na wartości, jakie ludzie wnoszą do mojego życia, a nie na markowe ubrania i tonę kosmetyków w łazience.
Jednak czasem czuję się niewidzialna. Oprócz moich dwóch ukochanych dziewczynek, które są ze mną na dobre i na złe, ludzie z raczej nie zwracają na mnie uwagi, zwłaszcza kiedy na horyzoncie pojawia się tak zwana "klasowa gwiazda" z dekoltem do pępka i miną "nie wiem, którego wybrać". Przypominają sobie o mnie, kiedy trzeba przed lekcją odpisać zadanie, albo kiedy "gwiazdka" się ulatnia. 
Może nie jest to bardzo poważny problem, ale pewnie jeszcze ktoś tak się czuje/czuł zważywszy na istniejące podziały "lepszy" "gorszy"
    Po głębszym zastanowieniu się dodałam coś od siebie.
- Wiem coś o tym. Podziały klasowe są na prawdę godne powieszenia. Na prawdę! Przecież szkoła zajmuje człowiekowi pół życia więc warto by czuł się w niej dobrze. Nie da się ze wszystkimi trzymać bo to nie jest możliwe. Najważniejsze, że masz te dwie dobre koleżanki, które cię nie zostawią. Ich się trzymaj. Ale z resztą też spróbuj nawiązać jakiś kontakt. Nie separuj się od grupy. I gdy np gdzieś wychodzą również idź. Będzie to dobra okazja do poznania się lepiej. 
Ale przede wszystkim nie zmieniaj się! Nie ma sensu porzucać swoją oryginalność na rzecz kogoś kto na to nie zasługuje.
Hm ... a w ogóle masz jakieś swoje sposoby na walkę z tym? - zapytałam ciekawa odpowiedzi. W końcu nigdy za wiele świetnych pomysłów.
-  Jednym z najlepszych sposobów jest długa rozmowa z przyjaciółką. Dobrze jest czasem wylać wszystkie swoje żale i zapytać się kogoś o radę. Smutek odpędzam też za pomocą muzyki. Słuchawki, telefon i moja wyobraźnia. Analizuję wszystko jeszcze raz i szukam wyjścia z beznadziejnej sytuacji. Ostatnio stwierdziłam, że muszę zmienić taktykę. Od tej pory: jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Jak na razie idzie mi dobrze, ale muszę jeszcze nad sobą popracować. - odpowiedziała z szelmowskim uśmiechem, który aż zarażał swoją energią.
- Taaak wsparcie przyjaciół jest najcenniejszą rzeczą jaką można mieć. 
Nie poddawaj się! Może to głupie słowa, ale wierzę że będzie dobrze. W końcu nie ma sytuacji do końca beznadziejnych i z każdej jest wyjście. Trzeba tylko dobrać odpowiednią taktykę. Myślę, że nie powinnaś ulegać otoczeniu. Jeśli ludzie widzą cię gdy tylko coś chcą nie marnuj na nich czasu! Trzymaj się swoich znajomych i tyle
-  Taki mam zamiar ;)
 Mam nadzieję, że odpowiedziałam wyczerpująco na twoje pytania. Dziękuję za słowa otuchy, zawsze się przydadzą. Między innymi właśnie dlatego wolę blogsferę od szkoły – dodała na koniec po czym życząc mi miłego dnia udała się do swoich obowiązków.
- Cieszę się że otworzyłaś się i na prawdę to wiele znaczy – uśmiech nie schodził mi z twarzy.

    Dobrze jest czasem porozmawiać z kimś o sytuacjach, które nas przerastają z kimś kto przeżył bądź przeżywa podobną sytuację. Zawsze razem nie dość, że raźniej to można znaleźć masę ciekawych i pomocnych rozwiązań. Nie poddawajcie się kochani, czas wziąć życie we własne ręce, zakasać rękawy i żyć pełnią życia. Róbcie co kochacie, otaczajcie się cudownymi ludźmi i po prostu miejcie … olewający stosunek do kogoś kto nie zasługuje na waszą uwagę. 

Pytania do publiczności:
1. Mieliście kiedyś podobnie?
2. Może macie jakieś ciekawe rady?

Tak więc oto druga część Problemów fantastycznych dziewczyn dobiegła końca. Cieszę się, że cykl wam się spodobał no i zapraszam osoby, które nie zdecydowały się jeszcze by się zgłosiły. Rozmowy nie trwają długo i są przyjemne - przynajmniej mi się podobają, a poprzednie dziewczyny nie narzekały. Więc nic nie tracicie! :D 



Przepraszam!
Wybaczcie mi iż odwiedzam Wasze blogi tak rzadko i dziś zostawiłam komentarze tylko do najnowszych postów. Po prostu ostatnio brak mi czasu na cokolwiek, ale obiecuję od jutra wszystko wskakuje na swoje miejsce i znów będę z waszymi postami na bieżąco! :*


6 komentarzy:

  1. Odkąd pamiętam byłam odrzutkiem i spotykałam się nie tylko z odepchnięciem od klasy, ale i publicznym szykanowaniem, poniżaniem i innymi, o których gadać nie będę, nie ma sensu się żalić. I jedno co mogę po tych latach powiedzieć, zahartowało mnie to, pokazało kto jest prawdziwym przyjacielem i dało mi dużą samodzielność. Oczywiście jako młodziutka nastolatka się przejmowałam, ale teraz tylko się z tego śmieję. Rób swoje, a fałszywymi ludźmi się nie przejmuj. Złośliwe komentarze? Ignoruj, jakbyś wcale nie słyszała. Najpierw jest trudno, z czasem się nauczysz robić dobrą minę do złej gry, a ludzie nie będą mieć ubawu, że ktoś się denerwuje, to dadzą spokój. Dobrym motywem jest też zmienienie tematu w tak nagły i diametralny sposób, że zdezorientujesz ich. Działa :D
    PS nie daj z siebie zrobić jelenia, jak ludzie chcą pomocy/notatek/ściągać, stanowcze nie z wytłumaczeniem dlaczego nie. Może i lubiana nie będziesz, ale będziesz mieć spokój z wyzyskiwaczami. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc, to ja mam podobnie - nigdy nie byłam lubiana w szkole, bo zawsze w jakiejś szkole, ktoś za bardzo świecił, nie żeby mi to przeszkadzało ;) Ale w podstawówce byłam 5kolem u wozu, w 1 gimnazjum było okej, lubiłam się ze wszystkimi, ale gdy zmieniłam szkołę z powodu przeprowadzki, dwa lata chodziłam do innego gimnazjum i szczerze mówiąc z dziewczynami tylko nielicznymi rozmawiałam, bo reszta uważała się za lepsze, ważniejsze i piękniejsze. Mnie to nie przeszkadzało, miałam dwie lub trzy koleżanki, z którymi szło się dogadać, a co było miłe, miałam dobry kontakt z męską częścią klasy, czego później koleżanki mi zazdrościły :D A w szkole średniej? Nikt mnie nienawidzi, bo zawsze mówię to co myślę, jestem asertywna i w nie boję się tego, że 27 osób może mnie zabić. ;) Bądź asertywna i nie daj sobą manipulować. :)

    Fajny cykl, podoba mi się. ;) Ale do fantastycznych dziewczyn to się nie zaliczam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie był mały problem z jedną dziewczyną w podstawówce. Problemem było to, że wszyscy ją lubili i trochę się jej bali. Generalnie robili wszystko co chciała. Zdobyła sobie tę pozycję już w 1 klasie szkoły podstawowej. Ja jako jedyna w klasie nie czułam potrzeby zadawania się z nią. Może byłyśmy zbyt podobne? Nie wiem, zawsze byłam dziwna. W klasie było mało dziewczyn i wszystkie były psiapsiółami. Ja trzymałam się z taką jedną, ale w 2 klasie wyjechała z Polski. Zostałam sama. Czasem bawiłam się tylko z niepełnosprawną dziewczyną z klasy. Potem pojawiły się sprawy, które zaostrzały konflikt między mną, a "klasową gwiazdą". Dostawałam dobre oceny, byłam płaczliwa, przyznałam, że jej nie lubię...najzabawniejsze było to, że jak byłyśmy same to wręcz sama się do mnie kleiła...jednak wśród klasy pokazywała na mnie swoją wyższość. W 4 klasie zrobiła się wredniejsza, a ja zaliczyłam kolejną nieudaną przyjaźń i zupełnie dałam sobie spokój. Siedziałam sama na korytarzu, czytałam książki, a kiedy na mnie wrzeszczała po prostu zdarzało mi się płakać. Nie szukałam towarzystwa, jednak niektórzy chłopcy z klasy próbowali nawiązać ze mną kontakt. Zresztą z chłopakami miałam niezłe relacje. Chodziłam na sztuki walki, przepychałam się z nimi dla zabawy, czasem próbowali ze mną gadać lub po prostu siadali obok. Szczególnie takich trzech. Oczywiście gdy tylko przechodziła "gwiazdka", przyłączali się do pochodu, a ona nie była zadowolona, że ze mną gadają. Każdy miał własny świat, własne zabawy, a ja byłam obserwatorem. W 5 klasie zaprzyjaźniłam się z 2 chłopakami (w tym najlepszym przyjacielem "gwiazdki"). Czułam się dziwnie, gdy jej przyjaciel próbował mnie przed nią bronić lub pocieszać. Zresztą wychowawczyni w 6 klasie usadziła nas razem w ławce(uznała, że może przestanę być aspołeczną, szarą myszką) Później się ze mną zakumplować spróbowała przyjaciółka dziewczyny. Wydawała się miła, ale do dziś się śmieję, że przypominało to oswajanie dzikiego zwierzęcia. Problemem było też to, że jak ktoś chciał ze mną rozmawiać, to z moich ust wylewał się potok myśli, niekoniecznie z sensem i na temat(dlatego m.in. zaczęłam pisać). Gimnazjum mieliśmy łączone z podstawówką, więc trafiliśmy wszyscy do jednego. Dziewczyna zrobiła się milsza, okazało się, że nie jeździła tylko po mnie(po swojej przyjaciółce też), a w jej życiu zaszły pewne niezbyt przyjemne zmiany, wplątała się w kilka nieciekawych sytuacji, moja przyjaźń z jej, nadal, najlepszym przyjacielem...no cóż nie powiem, że się skończyła zupełnie, ale klimat się ochłodził, jej była najlepsza przyjaciółka jest teraz moją przyjaciółką, a ja zaczęłam gadać z ludźmi, choć dziwne nawyki(np. sztywnieję, jak ktoś mnie przytula, robię coś w stylu gardy, gdy za szybko podejdzie), okresowa niedostępność, łatka dziwaka, wrażliwość na krzyk oraz krytykę i trochę dziwaczny charakter pozostały. Nadal mam w sobie jakąś barierę, która nie pozwala mi się przywiązać do człowieka, a żebym nazwała go przyjacielem musi minąć sporo czasu. Jestem dosyć nieufna, nieśmiała, strachliwa. Zresztą to nie była jedyna rzecz, którą wtedy przeżywałam. Moje życie w sumie zawsze było szczęśliwe i błogie, jednak ja zawsze byłam trochę popieprzona. xD Nie jestem pewna czy to na temat, gdyż mam tendencje do rozpisywania się i schodzenia z tematu. xd Co do drugiego pytania, uważam, że każdy powinien znaleźć swój sposób. Każdy jest inny, ma inną sytuację, nie ma jednej złotej rady. Szkoła to dżungla, każdy ma własny sposób, by przetrwać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, trochę się rozpisałam...mam nadzieję, że wybaczysz xD

      Usuń
  4. Ja tam lubię swoją indywidalność xd
    Szkoła to dżungla i, przykro mi to mówić, ale jeśli nie masz swojego zdania i pewności siebie, aby się z nim przebić - to jesteś na dole łańcucha pokarmowego. Najważniejsza to wiara w siebie. Dlaczego inni nam dokuczają? Bo myślą, że mogą, bo mają kompleksy i na kimś trzeba się podbudować, bo uważają się za lepszych,a są gówno warci... Z tych rzeczy trzeba zdawać sobie sprawę, podejść do tego z podniesioną głową i zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli tylko się postaramy - to będziemy lepsi od nich wszystkich :)
    Moja klasa to 3 obozy - mój, idiotów i neutralny, który skacze od jednego do drugiego :D Przy czym nawet z mojego obozu z szacunkiem mogę potraktować... 4 osoby, bo tak one traktują mnie. Reszta to ci, którzy nie lubią tej ciemniejszej strony... ;/
    Niestety w pracy może czekać nas to samo, więc trzeba być na to przygotowanym i NIECH MOC (i pewność siebie) BĘDZIE Z WAMI

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się nie potrafię dopasować ;-; Kiedyś mi to przeszkadzało... w gimnazjum szczególnie, w podstawówce jeszcze tego nie odróżniałam, bo dzieciaki jak dzieciaki - były głupkowate, ale jeszcze normalne. W gimnazjum dopiero się zaczęło... cóż, ja ogólnie podobno jestem dziwna xD Nie kręcą mnie rzeczy, które interesują 3/4 ludzi z mojej klasy, mam swoje marzenia, pragnienia i własne, często inne od reszty poglądy na świat, do tego dochodzi, że uwielbiam swoją dziecinność i już samo to mnie wyklucza, bo kto z nastolatków chce być dziecinny? Teraz w liceum znowu jestem odrzutkiem, mam jednak swoje koleżanki, które są w porządku <3 W liceum też chyba ukształtowałam na dobre swój charakter, ćwiczę pewność siebie, do tego lubię siebie i nie interesuje mnie zdanie innych :D I tak sobie żyje, choć czasem bywa ciężko odstawać od reszty ;-; Ale ja nawet nie chcę by jak inni. Więc bycie odrzutkiem jest dla mnie okej, dopóki nie jestem w tym sama ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, który motywuje do dalszego działania.
Pozostawiajcie w komentarzach linki do Waszych blogów, na pewno każdy odwiedzę i pozostawię po sobie ślad.

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger