
"Kiedy kocha się kogoś tak bardzo, to nawet zgoda na zamrożenie głowy i opowiadanie bliskim o planach powrotu przestają się wydawać niedorzeczne
Tytuł: Chłopak, który stracił głowę
Autor: John Corey Whaley
Liczba stron: 352
Liczba rozdziałów: 35
Wydawnictwo: Otwarte
ISBN: 978-83-7515-006-3
Ocena: 9/10
Premiera: 13 kwietnia 2016
Travis ma wszystko. Super dziewczynę, kochających rodziców i ... nowotwór. Z pomocą przychodzi Centrum Podtrzymywania Życia Saransona, która proponuje chłopakowi operację eksperymentalną. Niestety technika nie jest na tyle rozwinięta by móc ją przeprowadzić od ręki. Chłopak decyduje się jednak na nią.
Budzi się pięć lat później. Głowa w porządku, dwie ręce, dwie nogi ... chwila! one nie są jego! Za sprawą operacji oprócz głowy chłopak ma ciało innego mężczyzny. Teraz musi nauczyć się żyć w nowy sposób. Nie tylko przez ciało, ale i przez zmiany jakie zaszły gdy on uciął sobie drzemkę. Jego dziewczyna ... cóż jest zaręczona, ale z innym mężczyznom. Jego przyjaciel ... jest już dorosłym obywatelem, a jego rodzice ... cóż mają pewien malutki sekret.
Travis za wszelką cenę chce odzyskać Cate. Jednak nic nie jest takie proste jakim by się mogło wydawać. Wpada przez to w kolejne perypetię, które możemy śledzić wraz z Kylem i nowym przyjacielem ze szkolnej ławki Hattonem.
"Wszyscy czasem udajemy, prawda? Wierzymy w rzeczy niemożliwe, żeby jakoś przetrwać, kiedy życie staje się nieznośnie ponure. [...]"
Temat na napisanie książki i sposób w jaki autor to zrobił jest niesamowity. Pierwszy raz w życiu spotkałam się z tak nowoczesnym rozwiązaniem i było to ... zaskakujące. No bo jaki człowiek na świecie nie chciałby by wynaleziono wreszcie lek na raka? A autor w dość kontrowersyjny sposób daje nam odpowiedź. Otóż przecież gdy ktoś umiera, można od niego przeszczepić ciało dla chorego. Jest to totalna fikcja literacka bo na logikę rzecz biorąc to jest niemożliwe, ale jest to ciekawy zabieg dający pewnego rodzaju nadzieję. Sama się wam przyznam, że dopiero pod koniec książki doszłam do wniosku, że to ciężko wytłumaczyć. Ale nie żałuję bo na prawdę był to kawał dobrej roboty.
Początkowo nastawiona byłam do niej trochę sceptycznie, jednak gdy Pani z wydawnictwa zaproponowała mi te pozycję przyjęłam ją i na prawdę jestem ogromnie wdzięczna bo była to ciekawa lekturka! :)
Akcja rozgrywa się pięć lat po decyzji. Rozpoczyna się od małego wprowadzenia jak to wszystko się zaczęło, a potem pan Whaley wrzuca nas na głęboką wodę i już żyjemy obecnym życiem Travisa, jego problemami. Ale to nie koniec, autor wplata również w wersji wspomnień przeszłe wydarzenia, które nadal miały wpływ na naszego bohatera. Było to na prawdę dobre posunięcie bo pozwalało bardziej zrozumieć to co przeżywał.
Styl pisania John Corey Whaley ma bardzo dobry. Jak na książkę z tak trudnym tematem nie znajdziemy jakiś medycznych, kilometrowych i skomplikowanych słów. Wszystko jest przystępne dla prostego czytelnika.
Bohaterowie. I tu mi jest trochę ciężko pisać, zaraz zobaczycie dlaczego. Otóż, nie powiedziałam wam najważniejszego. Travis ma nadal 16 lat. Mimo iż prawnie ma 21 to musi wszystko zaczynać od stanu w jakim pozostawił dawne życie. Jak na nastolatka przystało buntuje się i nie chce pojąć pewnych spraw takimi jakimi są. Nie może pogodzić się, że jego dziewczyna już nie jest jego, że najlepszy przyjaciel teraz ma inne życie i nie zobaczy go w szkolnej ławce. Trudno się mu jest przystosować, ale stara się i nawet poznaje nowego kolegę. Wszystko to jest bardzo emocjonalnie opisane. Czasami coś co miało trwać wiecznie kończy się wraz z nadejściem pewnych nagłych i nieuchronnych zmian. Jednak Travis nie chce przyjąć tego do wiadomości. Chce odzyskać Cate z czego wychodzi tak dziecinne zachowanie, że czasami łapałam się za głowę i śmiałam z jego pomysłów. Był zdesperowany, ale i wytrwały za co ma plusa.
Hatton i Kyle dwóch facetów mających głowy na karku (tak w tym przypadku dość śmieszne określenie, ale taka prawda). Gdy zaczynało odbijać Travisowi, starali się jak mogli by go powstrzymać, a w rezultacie brali w tym udział. Dodatkowo wspierali chłopaka w ciężkich chwilach i to było piękne. Któż nie chciałby mieć takich przyjaciół?
Sama Cate ... cóż była dobrą kobietą, która nie wiedziała czy eksperymentalna operacja się uda, więc wzięła życie w swoje ręce i poszła dalej. Nie można jej za to winić i jestem z niej dumna.
Okładka jest dość nietypowa. Samiuśka głowa, która daje nam zapowiedź tytułu.
Podsumowując książkę jak najbardziej polecam każdemu. Wszyscy czasem potrzebujemy promyka nadziei i to nie tylko w tak poważnych sprawach, ale różnych i ta pozycja ją daje. Jest skarbnicą pokrzepiających i pięknych cytatów. Siła przyjaźni jak i miłości jest wyraźnie nakreślona, a wszystko to zawarte na 350 stronach powieści. Czyta się ją zaskakująco szybko, a powieść wciąga już od pierwszej kartki. Dlatego też sięgnijcie po nią bo warto! :)
"- Jak mamy się w tym odnaleźć!? - Podniósł trochę głos. - Jak będziemy żyli, jeśli zaczniemy się uważać za jakiś dar Boga, wszechświata czy cholera wie co? Za kogoś lepszego od innych ludzi. Za wybrańców. Jesteśmy wybrańcami losu."
Za egzemplarz recenzencki dziękuje serdecznie wydawnictwu Otwarte.