sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 5 ...




Witajcie moi kochani. Przepraszam, ze tak długo nie pisałam, ale musiałam pozbierać myśli w jedna sensowną całość. Myślę że było warto czekać? Oceńcie sami :D
Prosze o 5 komentarzy.
Miłego czytania.
______________________________
 

Obudziły  ją promienie słoneczne wpadające przez okno pokoju. Otworzyła oczy i rozejrzała się wokoło. Było to dość dziwne bo nie pamiętała jak znalazła się we własnym łóżku. Przesuwając ręką po miękkiej pościeli nie wiedziała co o tym myśleć. Wydarzenia dnia ubiegłego zbijały się w całość, więc nie mogła z nimi dojść do ładu. Nie chciała marnować tak pięknego dnia bo mimo, iż była wampirem nadal czuła ciepło słońca na swojej skórze. Lubiła to uczucie. Ssanie w żołądku przypomniało jej, że od wczoraj nic nie miała w ustach. Na samą myśl o ciepłej krwi zrobiło jej się przyjemnie. Zostawiłaby poranną toaletę na później, ale co jeśli Dejdar tam był? Na samo wspomnienie wczorajszego ułamka chwil z nim czuła się zażenowana. Szczególnie w sytuacji niewiadomego przetransportowania się do łóżka. Wstając z ulgą stwierdziła, że jest ubrana w to co wczoraj.  

Schodząc na dół słyszała przyciszone głosy dobiegające z kuchni. Stąpała cicho po schodach, jednak to nie wystarczyło. Gdy znalazła się już w kuchni towarzysze rozmawiali o futbolu.
- Dzień dobry – odezwała się promiennie jak gdyby nigdy nic.
- O witaj nasz śpiochu –rzucił wesoło Dejdar.
Tylko Heath był milczący. Popijał swoją ulubioną kawę z mlekiem. Ciągle zastanawiało ją to jak on może czuć smak potraw. Ale może to kwestia pamięci lub przyzwyczajenia. W końcu był dużo od niej starszy. Wyciągnęła z lodówki woreczek krwi i usiadła na krześle.
- Zostawię was – przerwał te niezręczną ciszę Dejdar. – Mam mnóstwo spraw do załatwienia – dodał tonem nie uznającym sprzeciwu, gdy Heath zaczął ostro protestować.
Suri siedziała popijając krew i obserwowała ruch liści za oknem. Była jesień lecz pogoda nadal dopisywała.
- Suri – poczuła lekkie dotknięcie Heath’a  - przepraszam cię za wczoraj. Ja … cóż nie chciałem robić ci krzywdy i żałuję jednak tak było najlepiej dla nas wszystkich.
Czuła, że jej oczy rozszerzają się jak spodki statku kosmicznego. O czym on mówił? Jakiej krzywdy? W gardle miała dławiącą gule. Odłożyła woreczek i skierowała na niego wzrok.
- Jak to krzywdy? Co się stało?
- Więc ja… złamałem ci wczoraj kark byś nie widziała tego co zeszło na ziemię. Nie chciałem ujawniać przedwcześnie twojej mocy.
- Chwila, chwila czegoś tu nie rozumiem.
Siedziała mocno zaciskając palce na blacie stołu. Wszystko było jak w jakimś filmie i to  science fiction.
- Posłuchaj, może to wyda ci się trochę dziwne, ale zostałaś wybrana. Wybrana do walki ze złem. Nie wiadomo jeszcze jakie jest niebezpieczeństwo, ale masz umiejętności, których nie ma żaden wampir. Nawet ci najstarsi. Twoi rodzice, Suri oni nie zginęli w wypadku, zginęli bo walczyli z czymś co ponownie zeszło do naszego świata przez Bramy Wymiaru.
- Co?! To absurd! Moi rodzice nie mieli nic wspólnego z wampirami! Nawet w nie, nie wierzyli !
- I tu się mylisz. Twoja matka była jedną z nas, chroniła ludzi przed tym by nie wiedzieli za dużo w dodatku była czymś na wzór anioła. Była w tym naprawdę skuteczna. A dlatego ty masz w genach to czego nikt inny nie ma.  A ojciec cóż był zwykłym człowiekiem zaplątanym w to wszystko.
- Kłamiesz! Nigdy nie mów tak o moich rodzicach! Miej choć niewielki szacunek dla ciał zmarłych!
- Och ależ mam dla nich wielki szacunek. Gdyby nie oni nie wiedzielibyśmy, że coś zaczyna się znów dziać.
- Nigdy więcej nie mów tak o moich rodzicach! Więc to jest tak, że oni przyczynili się do zlokalizowania tego, a mnie przemieniłeś bym była skuteczną maszyną do zabijania? Przegiąłeś!
- To nie tak. Choć przyznam, że na początku taki miałem zamiar, ale cię poznałem. Już tyle czasu minęło, a ty nadal mi nie ufasz? Suri, kotku jesteś dużo warta i nie chce dla ciebie źle.
- Nie mogę cie już słuchać! – krzyknęła rozgoryczona. Rzuciła w niego woreczkiem i wybiegła z domu trzaskając drzwiami.

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger