Cieszę
się, że daliście ostatnio dobić te cenne 4 komentarze. Jest mi
niezmiernie miło. A więc kolejna 2 już część przygód młodej wampirki.
Rozdział jest również krótki co poprzedni z kilku powodów ; będzie
więcej rozdziałów , a wy nie zmęczycie się czytaniem gdyby był obszerny.
Również 4 komentarze będą waszą przepustką do kolejnej części. A więc
miłego czytania i komentowania.
_______________________
_______________________
Przemiana
szła w ślimaczym tempie. W Suri z każdą chwilą wzbierała coraz większa fala
wściekłości. Czemu to nie mogło być prostsze? – zastanawiała się tego ranka
zagryzając mocno zęby, gdy tak czekała na Heath’a. Głód palił całe jej ciało.
Wiedziała jak ma się kontrolować już od pierwszej „lekcji”, ale za każdym razem
było to tak samo trudne do zniesienia. Gdzie ten mężczyzna podziewa się z
świeżym pożywieniem? – zastanawiała się wkładając słuchawki do uszu. Nie była
pewna czy się uda, ale zaryzykowała puszczając utwór „What is love” Spice Girls. Ale nawet ten sposób się nie sprawdził
by choć na chwilę zająć czymś myśli. Jej dobrze wyczulone zmysły rejestrowały
każdy choćby najmniejszy ruch istoty żywej. Wyłączyła muzykę i cisnęła
telefonem o ścianę. Siła z jaką to zrobiła nie była duża, ale wystarczająca by
młody wampir mógł uszkodzić coś lub kogoś. Tym razem padło na ścianę.
Podchodząc ostrożnie patrzyła z przerażeniem w otwór jaki zdołał wytworzyć
lecący telefon. No to na tyle jeśli chodzi o to by Heath był dla niej miły. Sam
fakt, że znosił jej wybryki ostatniego czasu dodawały mu kilka punktów. Co ona
teraz zrobi? Jeśli Heath to odkryje będzie po niej. Jak to po niej? –
zastanowiła się – przecież to mój dom. Jednak zaczęła przesuwać mosiężną komodę
by choć częściowo zakryć dziurę.
- Suri! Co ty wyrabiasz? –
krzyknął jakiś głos tuż za nią.
Podskoczyła jak opętana
nie zdając sobie sprawy, ze ktoś wszedł do domu. Jak to możliwe? – zastanawiała
się, gdy tak stała przed nim i bezczelnie się uśmiechała.
- Cóż – podjęła – próbuję
robić przemeblowanie. Spójrz tylko jaki ten salon jest zagracony. – ogarnęła
ręką pokój by dodać swym słowom wiarygodności.
Nie była to czysta prawda
bo salon nie był zbyt zagracony, ale do najlepiej urządzonych nie należał.
- Czyżby? – jego ciemna
brew uniosła się.
- Och tak. Masz coś do
jedzenia? – zapytała próbując zmienić taktownie temat.
Pomachał jej woreczkiem
pełnym krwi przed nosem.
- A oto i śniadanie. Gdy już
zdobędziesz wyczucie będziesz mogła pożywiać się żywymi istotami i czuć ich
ciepłą krew, a nie tylko te śmieszne woreczki, które jakimś cudem udało mi się
dziś zdobyć.
Wyrwała mu go z ręki i z
cichym – Dzięki – zabrała się do picia. Jej kły instynktownie wydłużyły się. Zamknęła oczy oddając się przyjemności.
To było coś więcej niż krew. To dawało życie. Sprawiało, że miało się po co
żyć.
Gdy skończyła spojrzała na niego
oblizując wargi po resztce uczty.
- A teraz czas na
niespodziankę – powiedział pogodnie Heath.
- Niespodzianka? Dla mnie?
– w jej głosie słychać było mieszankę ekscytacji z nutką zdziwienia. – Aż
żałuję, że ostatnimi czasy byłam dla ciebie tak okrutna. – przyznała szczerze.
- Tym się nie przejmuj, na
początku jest ciężko i ja to rozumiem. Co do niespodzianki powiem ci tyle, że
dużo musisz się nauczyć jeszcze, ale jestem pewien, że szybko to załapiesz i
będziemy mogli przejść do kolejnych kroków niespodzianki.
Patrzyła na niego z
niedowierzaniem. Niespodzianka miała polegać na tych kilku słowach i dojściu do
kolejnych etapów przemiany? Czuła się zrozpaczona. Czy naprawdę myślała, że coś
jej da? Tak! Odezwał się mały głos w jej głowie, który zignorowała przybierając
na twarz maskę obojętności.
- Rozumiem. – uśmiechnęła
się wesoło jakby sprawił jej niesamowitą przyjemność.
- Głuptasie, musimy wyjść
z domu byś mogła przekonać się o tym co dla ciebie mam. – objął ją w pasie i
poprowadził do drzwi.
A więc coś jednak dla niej
ma. Była zachwycona, ale nie dała tego po sobie poznać. Najchętniej rzuciła by
się mu na szyję i mocno uściskała. Jednak zachowała dystans. Do drzwi szła
prawie unosząc się w powietrzu.
- A sprawę dziury w
ścianie mam nadzieję wyjaśnisz mi w drodze po niespodziankę. – odpowiedział
uśmiechając się zachęcająco.
Przełknęła gulę, która wyrosła natychmiast po jego
słowach. A więc on wiedział. Wiedział i nie zganił ją za to kłamstwo.
Uśmiechnęła się tylko przepraszająco wsiadając do czerwonego porsche.