poniedziałek, 27 marca 2017

LION, Droga do domu - Saroo Brierley

Ostrożność w połączeniu z koniecznością podejmowanie ryzyka miały mi towarzyszyć przez cały czas mojej tułaczki. 

Tytuł: Lion, droga do domu
Seria: -
Autor: Saroo Brierley
Gatunek: Biografia
Bohater/Bohaterka: Saroo
Narracja: Pierwszoosobowa
Liczba stron: 266
Liczba rozdziałów: 13
Wydawnictwo: Znak
ISBN: 978-83-240-3663-9
Książka bierze udział w wyzwaniu: ABC czytania, 6/52

O KSIĄŻCE W SKRÓCIE:
  Saroo jest hindusem mieszkającym w Australii. Gdy miał pięć lat wraz z bratem wybrał się do miasteczka w poszukiwaniu jedzenia. Zasnął, a brat obiecał, że po niego wróci, byleby nigdzie się nie ruszał. Niestety po obudzeniu nie zastał brata, więc postanowił go poszukać. Wszedł do pociągu, tam zobaczywszy miękkie siedzenia postanowił się na nich przespać. Pech chciał, że pociąg ruszył w  swoją podróż, a mały chłopiec został zamknięty w jego środku.
   Samotny, bez jedzenia, bez wiedzy na swój temat, nie wiedział skąd przybywa, chłopiec był zdany sam na siebie. Chodził ulicami Kalkuty szukając noclegów, natykając się na różnego rodzaju niebezpieczeństwa.
   Jednak los uśmiechnął się do niego. Zaadoptowali go ludzie z Australii, jednak myśl o domu zawsze była obecna w chłopcu. Po 25 latach poszukiwań w końcu odnalazł dawny dom.

W rzeczywistości, każde ze wspomnień miało dla mnie znaczenie. W głębi duszy czułem, że są wszystkim, co mi zostało, i ciągle do nich wracałem, bojąc się, że zapomnę.
STYL
   Ciężko oceniać styl w sytuacji, gdy wie się, że to biografia, czyjeś życie opowiedziane w książce. Nie znajdziemy tu nawału dialogów, tylko ciągły tekst. Autor opowiada nam swoją historię, a my czujemy się jakby siedział przy nas i mówił bezpośrednio. Opisy nie zawierają niezrozumiałych słów, wszystko jest jak najbardziej przystępne dla czytelnika.

AKCJA
   Kolejny aspekt, który jest sporny. Dla jednych może się ciągnąć, dla innych może lecieć szybko. Dla mnie trochę za dużo było tego wszystkiego. Autor chciał jak najdokładniej opisać swoje życie, ale książka ciągnęła mi się w nieskończoność mimo iż czytało się bardzo szybko.

BOHATEROWIE
    Saroo jest dla mnie bohaterem, ponieważ jako malutkie dziecko trafił do niebezpiecznego środowiska i musiał radzić sobie sam. Był narażony przede wszystkim na złych ludzi, którzy pod maską pomocy skrywali swoje mroczne tajemnice. Głodował, a jego życie przed czy po zgubieniu się było koszmarem. Dopiero ludzie z Australii, którzy postanowili go pokochać jako swoje dziecko dali mu szansę, dali mu start w przyszłość. Dostał to czego dzieci w Indiach mogli mu pozazdrościć. Dodać należy, że zaginięcie odciągnęło go od dwóch braci, siostry i mamy, których kochał i podziwiał.

WYDAWNICTWO/OKŁADKA
   Żadnych błędów nie znalazłam. Całość dobrze wydana, na żółtych kartkach, które uwielbiam, bo nadaje to  książce klimat. Każdy rozdział miał swoją nazwę i choć rozdziały były długie to innego wyjścia bym na ten zabieg nie znalazła. Okładka jest cudowna i nie zapowiada nam tego co znajdziemy w książce. Dodatkowo znajdziemy tutaj mnóstwo zdjęć Saroo z rodziną przybraną, jak i biologiczną.

PODSUMOWANIE
   Z początku myślałam, że książka jest zupełnie o czymś innym. To co dostałam, gdy zaczęłam czytać było takim ciosem. Nie chodzi mi o to, ze się rozczarowałam treścią, ale tą rzeczywistością. Była taka smutna, pokazywała nam prawdziwe życie, które w dzisiejszych czasach wydaje się takie odległe, a jednak gdzieś tak właśnie wygląda. Coś co może odwrócić nasze życie i pozwala popatrzeć na nie inaczej. Jeśli tylko macie myśli "a moje życie jest do kitu" (co myślę, że nie występuje u was) to przeczytanie tej książki sprawi, że będziecie kochać swoje życie, że to co przeżył bohater będzie dla was przestrogą, nauką i takim kopniakiem, że jednak nie jest tak źle jak wam się wydaje.
    Powieść trudna i wstrząsająca, do bólu prawdziwa i przejmująca, dlatego jeśli tylko chcecie poznać historię Saroo, który przemierzył setki tysięcy kilometrów, to koniecznie po nią sięgnijcie. Dla mnie nie była jakoś fenomenalna, ale dobra. Pozwoliła spojrzeć na pewne rzeczy większymi oczyma.

13 komentarzy:

  1. Też myślałam, że to jest inna książka. Trochę żal że nie ma licznych dialogów (taa...), ale myślę, że przeczytam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię takie smutne i nieoczywiste historie, więc z chęcią, jeśli tylko miałabym taką okazję, to przeczytałabym tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ogromną ochotę na tę książkę. Bardzo lubię pozycję, które doprowadzają mnie do płaczu, więc tym bardziej mam ochotę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo miło wspominam tą lekturę, choć przyznaję, że dopiero przy znajomości całej fabuły nabiera ona znaczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No chyba się zastrzele. Trzecia albo czwarta recenzja książki, którą bardzo chciałabym poznać. Mamo, kup mi książki i czas. :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak widziałaś w moich NAJKACH ekranizacja książki mnie oczarowała, przede wszystkim ze względu małego aktora grającego postać głównego bohatera. Jestem nim zauroczona! Ale sama fabuła niesamowicie wciąga, dlatego w przyszłości mam nadzieję, że sięgnę po powieść :D
    Bądź tu teraz

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki za przypomnienie o tej książce XD Bo zapomniałam, że chciałam ją przeczytać :P Mam nadzieje, że kiedyś mi się to uda :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń
  8. Hindus i Australia? To chyba coś dla mnie. Zresztą, jest krótka, więc można zaryzykować.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mnie jakoś do niej bardzo nie ciągnie i chyba nie spodobałaby mi się... Ale nie wiem, może kiedyś!

    OdpowiedzUsuń
  10. Biografia to taki typ literatury po który się rzadko sięga i w sumie się nie dziwię, gdyż mało się tam dzieje, nie ma akcji, a i opowiada ona historię z czyjegoś życia. Ja osobiście biografie uwielbiam, ale tylko osób które w jakiś sposób na mnie wpływają czy oddziaływają. Niestety ten Pan jakoś się w moje serce nie wkradł :( Ale za to niedawno czytałam biografię Kuby Błaszczykowskiego i jestem nią oczarowana <3
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Biografie potrafią mieć w sobie to coś. Poznajemy prawdziwe historie, które przydarzyły się prawdziwym ludziom... A historie te często wyglądają jak te całkowicie wykreowane przez czyjąś wyobraźnię. Niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  12. WIesz, że ja i biografie.... Poza tym smutne... O nie nie

    OdpowiedzUsuń
  13. Nawet nie wiedziałam, że to biografia. Po okładce z góry założyłam, że to jakiś romans. Skoro to taka smutna, przejmująca powieść, to zapewne po nią sięgnę - ostatnio mam taki nostalgiczny nastrój :D A nawet jeśli w najbliższym czasie nie przeczytam książki, to może chociaż film uda mi się nadrobić :)
    Dawno mnie nie było, ale wracam xD
    Pozdrawiam, Zaksiążkowana

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, który motywuje do dalszego działania.
Pozostawiajcie w komentarzach linki do Waszych blogów, na pewno każdy odwiedzę i pozostawię po sobie ślad.

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger