Już końcówka Świąt , a z racji , że mam już 10 komentarzy postanowiłam opublikować kolejną część.
Dziękuje wszystkim za czynny udział w komentowaniu i dodawaniu motywacji do dalszego pisania bo to różnie bywa.
Jesteście cudowni !
Kolejny rozdział za 1o komentarzy.
Pozdrawiam.
________________________________________
Heath wracał właśnie ze
spotkania z Lucas’em miał dziwne przeczucie jednak zignorował go. Co mogło się
stać? Przecież Suri była pod dobrą opieką, a Lucas był większość czasu z nim.
Wszedł do domu po wysokich stopniach schodów. Zapach który uderzył go w nos tuż
po otwarciu drzwi nasilił panikę.
- Halo! Dejdar? Suri? –
rozglądnął się po holu. Dom wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan. – Co
u diabła?! – podniósł głos próbując opanować drżenie dłoni. Nidy tak się nie czuł, ale i sytuacja była inna.
Obszedł cały dom, lecz
nigdzie nie znalazł śladów towarzyszy. Coś musiało się stać – pomyślał wchodząc
do brudnego salonu. Ściągnął kartkę przyczepioną do ekranu telewizora.
„Uważaj na siebie. Licho nie śpi. Możesz być kolejny, więc radzę
współpracować. Ot taka mała ‘przyjacielska’ rada.
D.”
Co to wszystko miało znaczyć?
Zmiął kartkę ciskając nią przed siebie. Wyciągnąwszy telefon wybrał numer
Dejdar’a.
- No odbierz ten cholerny
telefon - warknął do słuchawki po
czwartym już sygnale. Zaraz ich rozłączy, ale jeśli trzeba będzie, zadzwoni i
nawet setki razy. Tu chodziło o Suri! Nie mógł pozwolić by coś jej się stało.
Nie chciał by użyli jej jako lodówki z krwią by tworzyć w mgnieniu oka wampiry.
Chciał ją chronić przed wszystkimi. Uwielbiał ją w każdy sposób.
- Tak kuzynku? – odparł
melodyjny głos w słuchawce. Za nic nie przypominał głosu Dejdar’a. Był
ostrzejszy i bardziej władczy.
- Nie wygłupiaj się. Gdzie
jesteście i najważniejsze co się stało?
- Wyjechałem na hm…. wakacje,
a Suri? cóż dziewczyna ma się chyba dobrze tam gdzie trafiła. Swoją drogą
jesteś bardzo naiwny i to niestety wada.
- Jak to chyba i jak to tam
gdzie trafiła?! Coś ty narobił?!
- Ja? Nic. To ty zostawiłeś
cenny skarb pod opieką cóż jestem odpowiednią osobą, ale nie dla was. Więc nie
miej do mnie pretensji. A tak poza tym to zdjęcia naszej dziewczyny mógłbyś już
dawno wyrzucić. Trzymaj się kuzynku.
- Mark. – odparł czując jak
ciężar w jego piersi się powiększa. Jak mógł nie rozpoznać mężczyzny z którym
się wychował, który go oszukał i zniszczył to co kochał.
To nie możliwe by to był on,
ale czy na pewno? Nie ociągając się ani chwili dłużej wsiadł do samochodu i
pojechał do sklepu Anie.
- Och mój drogi. Właśnie się
do ciebie wybierałam. – kobieta rozejrzała się szukając wzrokiem Suri. – czy
coś się stało? – spytała odkładając na stolik słoik pełen zielonej mazi.
- Tak! Dejdar w cale nie jest
Dejdar’em, Suri jest nie wiadomo gdzie i obawiam się, że mamy coraz mniej
czasu, więc jeśli wiesz coś co by nam mogło pomóc to mów, Anie mów bo to się
staje nie do zniesienia! – wykrzyczał z siebie jednym tchem opadając na fotel.
– Jak mogłem być tak głupi i zaufać mężczyźnie którego nie widziałem prawie sto
lat. Czas na nas działa i myślałem, że Dejdar właśnie tak się zmienił.
- To nie możliwe! Nic nie
wyczułam. Żadnej złej auty, nic! Wszystkich nas oszukał. Wiesz coś więcej?
- O nim? Trzymaj się mocno.
To Mark! – wsunął ręce we włosy ciągnąc je niemiłosiernie we wszystkie strony.
- To dodatkowe cierpienie dla
ciebie. Ale nie myśl teraz o nim. Trzeba skupić się na ratowaniu dziewczyny.
Masz jakieś jej rzeczy?
- Mam jedynie zdjęcie. –
wyciągnął z portfela zdjęcie które przedstawiało jego i Suri tuż po jej
przemianie. Uparła się w tedy by mieć pamiątkę z pierwszego „wampirzego” dnia.
- Przesłodka. – westchnęła
ciężko Anie rozstawiając w kręgu cztery świece oraz księgę swoich zaklęć.
Wiedział, że nienależny jej
przeszkadzać. Ułożył więc zdjęcie obok księgi i wycofał się na zaplecze
oglądając wystawę.
Zadręczał się myślami. Mógł
uchronić Suri, gdyby wiedział. Ale nie wiedział! I to go najbardziej
denerwowało. Czuł się winny mimo, iż nie
powinien.
- Chyba wiem gdzie ona jest.
– Oznajmiła Anie wychodząc pół godziny później ze swojego osobnego pokoju.
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda , że krótki , bo bardzo wciągający. :D
Czekam na następny rozdział ;* - K.
Tak przyłączam się do komentarza wyżej. Jest cudownie, ale krótko nad czym ubolewam, mam nadzieje że szybko dodasz kolejną notkę!
OdpowiedzUsuńJuż pojawił się 01x09 rozdział na http://my-world-is-your-name.blogspot.com/ zapraszam do czytanie i kotowania :)
Wciągający rozdział, choć krótki. Ciekawie piszesz, teraz tylko lecę czytać pozostałe części i czekam na kolejną ;) Powodzenia w dalszym pisaniu! xo
OdpowiedzUsuń______________
PLUFFYS.blogspot.com - zapraszam do mnie ;)
Rozkręca się świetnie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Ja Ci mówiłam i nadal tak uważam, że mam dar dziewczynko. Taki talent musisz wykorzystać. Pisz książki i rób to co robisz bo jesteś w tym najlepsza
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Izzie ;**
P.S. pojawił się kolejny post na moim blogu pluffys.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńCiekawe i miło się czyta.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział! i-jego-zielone-oczy.blogspot.com :*
OdpowiedzUsuńprzeczytałam całego bloga od początku i jest super :D pisz dalej będę czekała c;
OdpowiedzUsuńhttp://my-world-is-your-name.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń▬ ♣ ▬
Zapraszam na ostatni rozdział, pierwszej części tak zwanej próbnej. Jeśli dobrze pójdzie zacznę drugą, kto wie co czas pokarze.
Jestem zaintrygowana wątkiem i tym co stanie się dalej. W skali od 1 do 10... masz 100. Gratuluję :D
OdpowiedzUsuńhej ciekawe opowiadania tu masz pozdrawiam Edyta
OdpowiedzUsuń