poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział 17 ...

Witajcie!
Już końcówka Świąt , a z racji , że mam już 10 komentarzy postanowiłam opublikować kolejną część.
Dziękuje wszystkim za czynny udział w komentowaniu i dodawaniu motywacji do dalszego pisania bo to różnie bywa.
Jesteście cudowni !
Kolejny rozdział za 1o komentarzy.
Pozdrawiam. 
________________________________________



Heath wracał właśnie ze spotkania z Lucas’em miał dziwne przeczucie jednak zignorował go. Co mogło się stać? Przecież Suri była pod dobrą opieką, a Lucas był większość czasu z nim. Wszedł do domu po wysokich stopniach schodów. Zapach który uderzył go w nos tuż po otwarciu drzwi nasilił panikę.
- Halo! Dejdar? Suri? – rozglądnął się po holu. Dom wyglądał jakby przeszedł przez niego huragan. – Co u diabła?! – podniósł głos próbując opanować drżenie dłoni. Nidy tak się  nie czuł, ale i sytuacja była inna.
Obszedł cały dom, lecz nigdzie nie znalazł śladów towarzyszy. Coś musiało się stać – pomyślał wchodząc do brudnego salonu. Ściągnął kartkę przyczepioną do ekranu telewizora.
Uważaj na siebie. Licho nie śpi. Możesz być kolejny, więc radzę współpracować. Ot taka mała ‘przyjacielska’ rada.
D.”
Co to wszystko miało znaczyć? Zmiął kartkę ciskając nią przed siebie. Wyciągnąwszy telefon wybrał numer Dejdar’a.
- No odbierz ten cholerny telefon  - warknął do słuchawki po czwartym już sygnale. Zaraz ich rozłączy, ale jeśli trzeba będzie, zadzwoni i nawet setki razy. Tu chodziło o Suri! Nie mógł pozwolić by coś jej się stało. Nie chciał by użyli jej jako lodówki z krwią by tworzyć w mgnieniu oka wampiry. Chciał ją chronić przed wszystkimi. Uwielbiał ją w każdy sposób.
- Tak kuzynku? – odparł melodyjny głos w słuchawce. Za nic nie przypominał głosu Dejdar’a. Był ostrzejszy i bardziej władczy.
- Nie wygłupiaj się. Gdzie jesteście i najważniejsze co się stało?
- Wyjechałem na hm…. wakacje, a Suri? cóż dziewczyna ma się chyba dobrze tam gdzie trafiła. Swoją drogą jesteś bardzo naiwny i to niestety wada.
- Jak to chyba i jak to tam gdzie trafiła?! Coś ty narobił?!
- Ja? Nic. To ty zostawiłeś cenny skarb pod opieką cóż jestem odpowiednią osobą, ale nie dla was. Więc nie miej do mnie pretensji. A tak poza tym to zdjęcia naszej dziewczyny mógłbyś już dawno wyrzucić. Trzymaj się kuzynku.
- Mark. – odparł czując jak ciężar w jego piersi się powiększa. Jak mógł nie rozpoznać mężczyzny z którym się wychował, który go oszukał i zniszczył to co kochał.
To nie możliwe by to był on, ale czy na pewno? Nie ociągając się ani chwili dłużej wsiadł do samochodu i pojechał do sklepu Anie.
- Och mój drogi. Właśnie się do ciebie wybierałam. – kobieta rozejrzała się szukając wzrokiem Suri. – czy coś się stało? – spytała odkładając na stolik słoik pełen zielonej mazi.
- Tak! Dejdar w cale nie jest Dejdar’em, Suri jest nie wiadomo gdzie i obawiam się, że mamy coraz mniej czasu, więc jeśli wiesz coś co by nam mogło pomóc to mów, Anie mów bo to się staje nie do zniesienia! – wykrzyczał z siebie jednym tchem opadając na fotel. – Jak mogłem być tak głupi i zaufać mężczyźnie którego nie widziałem prawie sto lat. Czas na nas działa i myślałem, że Dejdar właśnie tak się zmienił.
- To nie możliwe! Nic nie wyczułam. Żadnej złej auty, nic! Wszystkich nas oszukał. Wiesz coś więcej?
- O nim? Trzymaj się mocno. To Mark! – wsunął ręce we włosy ciągnąc je niemiłosiernie we wszystkie strony.
- To dodatkowe cierpienie dla ciebie. Ale nie myśl teraz o nim. Trzeba skupić się na ratowaniu dziewczyny. Masz jakieś jej rzeczy?
- Mam jedynie zdjęcie. – wyciągnął z portfela zdjęcie które przedstawiało jego i Suri tuż po jej przemianie. Uparła się w tedy by mieć pamiątkę z pierwszego „wampirzego” dnia.
- Przesłodka. – westchnęła ciężko Anie rozstawiając w kręgu cztery świece oraz księgę swoich zaklęć.
Wiedział, że nienależny jej przeszkadzać. Ułożył więc zdjęcie obok księgi i wycofał się na zaplecze oglądając wystawę.
Zadręczał się myślami. Mógł uchronić Suri, gdyby wiedział. Ale nie wiedział! I to go najbardziej denerwowało.  Czuł się winny mimo, iż nie powinien.
- Chyba wiem gdzie ona jest. – Oznajmiła Anie wychodząc pół godziny później ze swojego osobnego pokoju.

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Szkoda , że krótki , bo bardzo wciągający. :D
    Czekam na następny rozdział ;* - K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak przyłączam się do komentarza wyżej. Jest cudownie, ale krótko nad czym ubolewam, mam nadzieje że szybko dodasz kolejną notkę!

    Już pojawił się 01x09 rozdział na http://my-world-is-your-name.blogspot.com/ zapraszam do czytanie i kotowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wciągający rozdział, choć krótki. Ciekawie piszesz, teraz tylko lecę czytać pozostałe części i czekam na kolejną ;) Powodzenia w dalszym pisaniu! xo

    ______________
    PLUFFYS.blogspot.com - zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozkręca się świetnie. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Ja Ci mówiłam i nadal tak uważam, że mam dar dziewczynko. Taki talent musisz wykorzystać. Pisz książki i rób to co robisz bo jesteś w tym najlepsza
    pozdrawiam Izzie ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S. pojawił się kolejny post na moim blogu pluffys.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie na nowy rozdział! i-jego-zielone-oczy.blogspot.com :*

    OdpowiedzUsuń
  7. przeczytałam całego bloga od początku i jest super :D pisz dalej będę czekała c;

    OdpowiedzUsuń
  8. http://my-world-is-your-name.blogspot.com/
    ▬ ♣ ▬
    Zapraszam na ostatni rozdział, pierwszej części tak zwanej próbnej. Jeśli dobrze pójdzie zacznę drugą, kto wie co czas pokarze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem zaintrygowana wątkiem i tym co stanie się dalej. W skali od 1 do 10... masz 100. Gratuluję :D

    OdpowiedzUsuń
  10. hej ciekawe opowiadania tu masz pozdrawiam Edyta

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, który motywuje do dalszego działania.
Pozostawiajcie w komentarzach linki do Waszych blogów, na pewno każdy odwiedzę i pozostawię po sobie ślad.

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger