Tytuł: Wayward Pines Szum
Seria: Wayward Pines
Autor: Blake Courch
Bohater/Bohaterka: Ethan
Narracja: trzecioosobowa
Liczba stron: 339
Liczba rozdziałów: 18
Wydawnictwo: Otwarte
Ethan jest Agentem Specjalnym. Przybywa on do Wayward Pines z misją odnalezienia dwóch funkcjonariuszy. Ale w momencie, gdy przybywa do miasta rozpędzona ciężarówka wpada w samochód, którym podróżuje agent. Od tego czasu w życiu Ethana zaczynają się dziać różne dziwne rzeczy. Najgorszy jest brak kontaktu ze światem zewnętrznym.
Agent jest przekonany, że dzieje się tu coś dziwnego i za wszelką cenę chce się dowiedzieć o co tak na prawdę chodzi.
Łatwiej było zaakceptować to, czego nie dało się zmienić, niż ryzykować wszystko i szukać nieznanego.
Opis fabuły jest tak cienki, że słabo mi się robi jak na niego patrzę, ale po pierwsze czytałam chwilę temu i na prawde zobaczycie jak książka jest dziwna to się nie będziecie czepiać, że logicznie nie ułożyłam zdania bez spojlera.
AKCJA
Tak poplątanej, zagmatwanej, dziwnej akcji dawno nie czytałam.
Wydarzenia tam działy się nienormalnie jak dla mnie. Dobra fajnie pod
koniec wyjaśnia się wszystko. Znaczy kto coś z tego kuma bo dla mnie
zakończenie było jak wszystko ... dziwne. Czasami miałam wrażenie jakby
autor zatrzymał się w czasie. Niby akcja była, ale brakowało mi tego
czegoś. Nie wiem myślałam, że będzie fantastyka, a były flaki z olejem.
STYL
Przystępny choć nie zachwycający. Czytało się lekko i
szybko, ale niekiedy opisy jakiś pokręconych rzeczy sprawiały, że miałam
dość. Ej wyrosłam ze szkoły, a ten powrót do takiego hm ...
nauczycielskiego tonu mnie dobił :D Nie mniej styl jest na pozytywny
plusik.
BOHATEROWIE
I tu się zaczyna taniec pingwina na szkle, bo .... nie pamiętam nikogo
poza Ethanem, który sam w sobie był przeciętny. A nawet więcej był
opętany. Pójdę do szpitala, zwieję ze szpitala, pojawię się w szpitalu,
ups trzeba uciekać z niego - mniej więcej tak wyglądało jego twórcze
myślenie. Nie porwał mnie osobowością, ani żadnym heroicznym czynem. Był
po prostu szarakiem nie wyróżniającym się. W ogóle autorowi należy się
nagana za te postaci bo wszystkie co do jednej były mdłe. Nic a nic nie
było takiego by można je było pokochać, polubić no nie wiem choćby
zapamiętać?
WYDAWNICTWO
Nie znalazłam błędów czy innych rażących porażek, ale słowo SOSNA moglibyście wyrzucić z tej książki choćby z kilka razy ;(
OKŁADKA
Oczywiście co jest na okładce? SOSNA! Boże nic nie mam do tego drzewa
na prawdę, ale autor chyba nie znał innych gatunków drzew bo nawet w
lesie liściastym znalazła się uwaga nie zgadniecie .... SOSNA! -,-
Totalnie okładka na nie! Ja wiem ma związek z książką (może i książkę z
sosny zrobiono?) ale no litości!
PODSUMOWANIE
Nudzić na pewno się nie dało bo szło zwariować od ciągłych szpitali, ucieczek, sosen, intryg i innych takich. Ale na pewno nie sięgnę po reszty tomów. Nie rozumiem pierwszego za cholibki i nie mam cierpliwości i czasu na kolejną mózgową myślałkę.Ale jeśli ktoś lubi takie totalne dziwne zakończenia, które są nietypowe to nie zabraniam, ale potem będzie wam się SOSNA śniła przez wiele nocy xD
Na prawdę SOSEN mam powyżej czubka xD
Chwilami widzi się kochane osoby takimi, jakimi są naprawdę: wolne od bagażu projekcji i wspólnych historii.[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuje za każdy komentarz, który motywuje do dalszego działania.
Pozostawiajcie w komentarzach linki do Waszych blogów, na pewno każdy odwiedzę i pozostawię po sobie ślad.