piątek, 1 września 2017

Idealna żona - Katherine Scholes

Cieszę się, że tu jesteś.




Tytuł: Idealna żona
Seria: -
Autor: Katherine Scholes
Gatunek: Literatura współczesna
Bohater/Bohaterka: Kitty
Narracja: Trzecioosobowa
Liczba stron: 492
Liczba rozdziałów: 20
Wydawnictwo: Świat książki
Książka bierze udział w wyzwaniu: 38/52, ABC czytania

Kitty Hamilton przyjeżdża do Tanganiki z wielkimi nadziejami na nowe życie. Ekscytująca przygoda na drugim końcu świata może być tym, czego ona i Theo potrzebują, żeby odzyskać równowagę po skandalu, który omal nie zniszczył ich małżeństwa.

Ale w tym dzikim i obcym kraju zaczynają budzić się jej marzenia. I chodzi o coś więcej niż marzenia o byciu idealną żoną. Gdy stare rany zaczynają się odzywać, a nowe pragnienia rozpalać, Kitty i Theo muszą stawić czoło uczuciom, które pchną ich poza granice tego, co dotąd znali i w co wierzyli.

Głęboko poruszająca opowieść o walce między obowiązkiem a pragnieniem - i potrzebą podążania za głosem serca, bez względu na to, dokąd cię to zaprowadzi.

(opis z Lubimy Czytać)

Nie miała prawa niczego mężowi odmawiać.

   Pół miesiąca nie było mnie na blogu ze względów technicznych (kolejny raz laptop w naprawie -,-), ale i osobistych (remont domu sprawia, że czasu mi brakuje). Książkę natomiast przeczytałam na początku sierpnia, a recenzję piszę pod koniec miesiąca dlatego będzie ona trochę inna i z pewnością będzie ona króciutka.

    Akcja książki dzieje się po zakończeniu II Wojny Światowej. Jednak nasi bohaterowie postanawiają wieść swe życie w Tanganice. Klimat trzeciego świata, który obszernie zarysowała nam autorka niby urzeka, ale i cholernie wkurza. No popatrzcie: przyjeżdża sobie biały człowiek do Afryki, podporządkowuje ją sobie, a mieszkańców traktuje jak sługi. No ja rozumiem w dawnych czasach tak było i autorka trzymała się prawdy, ale kurcze murzyn też człowiek. Luksusy białych, ubóstwo czarnych, to takie dzisiejsze i smutne. 
    Sam styl autorki porywający to nie był. Do książek z historią w tle chyba muszę mieć wenę, bo jedne czytam z zapartym tchem, a inne po prostu są dla mnie ciężkie. Ta niestety była w drugiej kategorii, a szkoda, bo temat przedstawiony w opowieści był na prawdę ciekawy. Może to wina narracji w trzeciej osobie liczby pojedynczej, może nagromadzenie opisów. Serio, niektóre bym wycięła, bo przez nie książka dłużyła się masakrycznie. Ogólnie błędów w druku nie znalazłam, wszystko czytelne, ładnie wydane. Okładka nadaje książce taki klimat. Zachód słońca nad jakąś równiną i kobieta. Widzimy jej sylwetkę, a nie widzimy twarzy przez co możemy dobrać sobie jej wygląd tak, by pasowała do Kitty. 
     Bohaterów mamy sporo. Czasem gubiłam się kto jest kim. Specjalnie to niczym żaden z nich się nie wyróżnia. Kitty teściową ma tak wkurzającą, że wysłała bym ją  w kosmos. Uważa się za Bóg wie kogo, rozkazuje i w nosie ma to jaki kto ma pogląd na życie. 
Kitty z kolei jest taką potulną dziewczynką. Zrobiła jedno głupstwo (swoją drogą w cale to takie złe i okropne nie było jak twierdzili inni, ale dobra inne czasy mamy no ...) przez co musiała zmienić całe swoje życie. Po prostu się podporządkowała i tyle. 
Theo był dla mnie bucem. No kurde ja wiem był na wojnie, widział i przeżył sporo, ale żeby być takim chamem dla swojej żony, to już naprawdę zakrawa na absurd. Tego nie rób, bo nie przystoi, rób to i to bo jak cię widzą tak mnie osądzają. No co to ma być w ogóle!
     Książka sama w sobie zła nie była. To te czasy i miejsce sprawiały, że miałam ochotę cisnąć tym wszystkim i powiedzieć sobie dość. To co ludzie wyprawiają z ludźmi, to jak postrzegają innych i jak ich wykorzystują jest chore. I może na przestrzeni tych kilkunastu lat to się zmieniło, ale tak samo znajdziemy wyzysk w codziennym życiu (np. praca - nie mówię, że każda, ale niektóra tak). Powiem wam, że ta powieść jest szczera, trochę smutna i taka trochę też i straszna. 
    Jeśli macie ochotę zmierzyć się z tą książką to jest ona dla was. Jeśli natomiast nie przemawia do was historyczny aspekt tego grubaska to sobie odpuśćcie, bo ona nie jest dla wszystkich. Wiem, że z czystym sumieniem polecę ją tacie, ale czy spodoba się romansoholiczce? To już sami musicie sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Ale prawda była taka, że wcale nie czuła się zrozpaczona, ale otępiała i pusta.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuje

8 komentarzy:

  1. Sama nie wiem czy to książka dla mnie. Historię tak średnio lubię, ale może kiedyś... Nie mówię ''nie''. :)
    Buziaki,
    StormWind z bloga http://cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, hmm, nie mam pojęcia czy czytać czy nie. W sumie tylko wątek historyczny mnie ciekawi :/ A takiej teściowej nie chcę poznać!
    POCZYTAJ ZE MNĄ!

    OdpowiedzUsuń
  3. Historyczny aspekt nie bardzo dla mnie. Ale kiedyś się zobaczy, jak będę żoną, może mi się zmieni. ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mimo wszystko dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nie czuję się przekonana :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpuszczę sobie tę książkę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha, nie ma to jak przy zdaniu "Kitty ma teściową tak wkurzającą, że chętnie wysłałabym ją w kosmos" w pierwszej chwili ponyśleć o naszej KittyAilli i zastanawiać się skąd ona się w tej recenzji wzięła i skąd znasz jej teściową, której przecież jeszcze nie ma xD Ale spokojnie, ogarnęłam potem xD A książki zdecydowanie nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem przekonana :D Na pewno nie sięgnę :D
    To ty nie czytałaś Nocy drapieżcy :D Tam by cię wkurzało dopiero to podejście xD

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, który motywuje do dalszego działania.
Pozostawiajcie w komentarzach linki do Waszych blogów, na pewno każdy odwiedzę i pozostawię po sobie ślad.

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger