Problem nadwrażliwców polega właśnie na tym, że mogliby istnieć w wielu wersjach, ale życie jest tylko jedno i zmusza do tego, żeby byli przede wszystkim tymi, za których biorą ich inni.
Tytuł: Twarze Marilyn Monroe
Seria: -
Autor: Sarah Churchwell
Tłumaczenie: Robert Waliś
Gatunek: Biografia
Bohater/Bohaterka: -
Liczba stron:
Liczba rozdziałów:
Narracja:-
Wydawnictwo: Marginesy
Książka bierze udział w wyzwaniu: 14/52, ABC Czytania
Krucha piękność, którą należy się zaopiekować, czy cyniczna bywalczyni hollywoodzkich imprez? Głupiutka modelka czy skrzętnie ukrywająca swoją inteligencję femme fatale? Marilyn miała wiele twarzy.
Zachowały się po niej filmy fabularne i tomiki wierszy, powstały dokumenty, tysiące artykułów prasowych, biografie, fikcyjne opowieści autorstwa Normana Mailera czy Joyce Carol Oates. Możemy obejrzeć zdjęcia ukazujące jej urodę i życie. Wydaje się, że na temat Marilyn Monroe powiedziano już wszystko. Jaka więc była naprawdę?
Twarze Marilyn Monroe po raz pierwszy opisują powstawanie legendy. Zbierają opowieści i anegdoty, przyglądają się wizerunkowi Marilyn tworzonemu przez ludzi, którzy ją znali, aktorów, reżyserów, przez widzów, krytyków filmowych, biografów. Autorka przeciwstawia je sobie, konfrontuje z wypowiedziami samej Monroe. I dociera do źródeł tego wspaniałego amerykańskiego mitu, którym Marilyn Monroe stała się już za życia, a który szczególnie umocnił się po jej przedwczesnej śmierci.
(Opis z Lubimy Czytać)
Życie jest po to, żeby je przeżyć.
Wszyscy chyba wiemy, kim była Marilyn Monroe. Jej wizerunek nawet po tylu latach od jej śmierci zdobi praktycznie wszystko: od portfeli, gadzetów na koszulkach kończąc. Sama w gimnazjum byłam zafascynowana tą postacią, oglądałam filmy, mam kilka koszulek. Jednakże jaka była na prawdę. Czy postać Marilyn Monroe to wytwór, fikcja, jedna wielka ściema?
Pierwszy raz sięgnęłam po biografię tej aktorki i modelki. Padło na nowość wydawnictwa Marginesy "Twarze Marilyn Monroe" autorstwa Sarah Churchwell. Na samym starcie autorka przyznaje, że nigdy nie interesowała się postacią Marilyn. Wychowała się na zupełnie innych filmach, zupełnie innych aktorkach. Do głębszego zapoznania się z Marilyn zainspirowała ją Sylvia Plath. A może to rozgłos jaki daje nazwisko nieżyjącej gwiazdy, może chęć wzbudzenia sensacji, jaką to ona nie jest dobrą autorką, która "broni" Marilyn. Moje spekulacje są równie wiele znaczące, co ta książka.
Otóż autorka na początku pisze, że czytała wiele biografii, żadna nie satysfakcjonowała jej, więc sama podjęła się zgłębianiu prawdy. Jednakże w moim odczuciu są to wszystkie znane biografie pozbierane w jednej książce. Jak wspominałam nie czytałam innych, ale są tutaj przytoczone, więc dużo o tym świadczy.
Nie wiem czemu wierzyć, co jest fikcją, co prawdą. Z jednej strony autorka pokazuje nam znaną postać jako osobę dobrą, złaknioną wiedzy na temat aktorstwa, a z drugiej jako "seksbombę", która swoją pozycje, swoje sukcesy zawdzięcza "karierze przez łóżko". Tak samo rozwodzenie się nad prawdziwym nazwiskiem gwiazdy. Mamy w książce załączony akt urodzenia, ale nie trzeba napisać, że to może być zfałszowane, a aktorka może mieć pięć różnych kombinacji jednego słowa. Dobra, skoro się zgłębiała w to bardziej jak sądzi, to dlaczego popiera tezy innych biografów i nie wnosi nic swojego do tej sprawy?
Dla mnie ta pozycja to nic nie wnosząca w życie "biografia", która nic nie wyjaśniła, a dodatkowo pozostawiła kolejne pytania: "jak" "Dlaczego" "Po co". Jak było naprawdę wie sama Marilyn i zabrała te wszystkie swoje "tajemnice" do grobu, więc obawiam się, że wiele więcej się nie dowiemy niż spekulacje, domysły, gdybanie.
Najbardziej w sumie zabolał mnie fakt jak postrzegano piękne kobiety dawniej. Traktowano je przedmiotowo, jak jakieś nienaturalne zjawisko, stworzone do fantazji mężczyzn. No halo, to kobieta, człowiek należy się jej chyba jakiś szacunek.
Uwielbiam filmy z Marilyn, uwielbiam jej całą postać. Jaka była tego nie wiemy i szkoda, że nie znalazłam w tej książce nic, co sprawiło by, że poznam ją bardziej. Brakowało mi jakichkolwiek emocji, jakiegoś takiego wow. Czytałam do tej pory tylko jedną biografię i nie mogę powiedzieć, że jestem jakimś wielkim znawcą. Ale historia Marka Webbera była tak do bólu szczera, tak przepełniona emocjami. A tego w "Twarze Marilyn Monroe" mi zabrakło.
Na pytanie czy chcecie sięgnąć po te pozycję odpowiedzcie sobie sami, bo ja nie zamierzam przekonywać was w te czy inną stronę.
Kobieta łatwiej przyzna, że nie ma racji, gdy ma rację, niż gdy jej nie ma.
Za możliwość przeczytania dziękuje Wydawnictwu
Ja podziękuję. Nie czytam tego typu książek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Nic nie tracisz :D
UsuńSzkoda, że ta książka nie wniosła niczego nowego, dobrze jednak ze autorka odwoływała się do wydanych wcześniej książek, a nie przypisała sobie wszystkiego. Raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNo niby tak, ale z drugiej strony chciałam czegoś właśnie więcej. Na początku sama krytykuje innych, a wnosi tyle co i nic ... :D
UsuńCałkiem przyjemna recenzja. Sam nie należę do fanów Marilyn, ale może z ciekawości sięgnę... ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńOstatnio oglądałam film z Monroe (Słomiany Wdowiec, polecam!) I nie mogłam oderwać wzroku od tej kobietki :D niesamowita osoba. Muszę przeczytać o niej książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Jest świetna, to prawda, szkoda, że książka jest taka... niemrawa :(
UsuńNie jestem jej jakąś szczególną fanką i raczej książka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie tracisz wiele :D
UsuńMuszę przyznać, że nigdy specjalnie nie przyglądałam się historii tej kobiety, ale nie ukrywam, że książka mogła by mi się spodobać😃
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do: http://swiatwedlugidoli.blogspot.com/?m=1
Możesz próbować :D
UsuńNa chwilę obecną chyba się nie skuszę, ale może kiedyś z ciekawości przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, najwyżej nią ciśniesz w kąt :D
UsuńNie za często czytam biografie, ale o tej autorce lubię wszystkie publikacje więc się kiedyś skusze. :)
OdpowiedzUsuńMożesz próbować, ale nie nastawiaj się na "wybitne" dzieło :D
UsuńSzkoda, że nie wnosi zbyt wiele. Ja również uwielbiam jej postać i chętnie chłonę wszystko co z nią związane :)
OdpowiedzUsuńMega "uzależnienie" :D Ale no po tę książkę raczej nie sięgaj, bo i tak nic ciekawego w niej nie ma :D
UsuńO Marilyn Monroe wiem już sporo, podobnie jak ty, z fascynacji osobą i filmów. Nie wiem, czy do tego potrzebna mi jeszcze książka. Szczególnie, że sama ledwo wyrabiam z innymi :D
OdpowiedzUsuńPOCZYTAJ ZE MNĄ!
Powiem Ci, że nie potrzebna Ci jest ani trochę, nic nie wniesie do Twojego życia, więc nie marnuj na nią czasu ;p
UsuńOoo jeestem wielka fanka Marlyin Monroe . Cudowny wpis https://zywaksiazka.wordpress.com
OdpowiedzUsuńDzieki :)
UsuńTeż lubię Marilyn, szkoda, że w książce o niej mało :(
OdpowiedzUsuńNiestety, ale co zrobisz :(
UsuńA oglądałaś film o Marilyn pt. "Mój tydzień z Marilyn"? Albo czytałaś książkę na jej podstawie? Tylko, że tam też jest trochę przedstawiona jako obiekt męskich fantazji, ale też ukazana jako bardzo pogubiona kobieta.
OdpowiedzUsuńFilm na pewno gdzieś widziałam, bo dawniej oglądałam wszystko :D
UsuńNa razie nie mam ochoty na nic takiego, ale może kiedyś, więc dzięki za propozycję :D
Mnie niestety ta postać jakoś wybitnie nie interesuje więc i na książkę nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńNie tracisz jakiejś wybitnej lektury :D
UsuńNo i prawidłowo :d
OdpowiedzUsuńJakoś... nie zainteresowała mnie tym razem. ;0
OdpowiedzUsuńTo nic :)
UsuńTa książka na pewno nie jest dla mnie :-D tym bardziej po Twoim narzekaniu na nią :-D:-D
OdpowiedzUsuńNigdy mnie Marylin nie fascynowała, wolę Audrey Hepburn. Po ksiażkę raczej nie siegnę.
OdpowiedzUsuńNie lubię biografii, ale uwielbiam postać Monroe - znam ją poprzez cytaty :D I... mam z nią portfel :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że się za to wziełaś :D
OdpowiedzUsuń