Hejka!
Dziś w ten piękny dzień zapraszam Was na kolejny post z serii, którą chyba lubicie, co? :D
Tematem tego spotkania będzie:
KAWA VS HERBATA. CZYLI CO PIĆ LUB JEŚĆ PRZY CZYTANIU.
Otóż zdaję sobie sprawę, że niektórzy nie praktykują tych metod. Sama rzadko kiedy jem czy piję. Po prostu jak mnie książka wciągnie to albo zapomnę o herbacie i jest zimna, albo zjem tyle tego, ze brzuszek boli :D Idealnym przykładem jest to, że Skitlesy i książka to zło ;D Zjadłam pół tego wielkiego opakowania! :D Nie kontroluje jak czytam, więc wciągnęły mnie cukierasy.
Teraz oddaje głos Kitty z Biblioteczki ciekawych książek oraz Oli z Nieuleczalny książkoholizm. Dziewczyny opowiedzą wam o swoich doświadczeniach :)
1. Więc jak tytuł: Kawa czy herbata? A może inny napój?
Kitty: Ja osobiście preferuję cappuccino albo mocną czarną lub zieloną herbatę (sypaną). Nawet pisząc odpowiedź jestem w trakcie przerwy od czytania i stoi sobie kubek z cappuccino z magnezem
Kitty: Ja osobiście preferuję cappuccino albo mocną czarną lub zieloną herbatę (sypaną). Nawet pisząc odpowiedź jestem w trakcie przerwy od czytania i stoi sobie kubek z cappuccino z magnezem
Ola: Nie przepadam za
kawą, no i nie za bardzo mogę ją pić… Dlatego, jeśli kawa, to
zazwyczaj gdzieś w przelocie na mieście. A wtedy wiadomo, nie ma
czasu na książkę. Jeśli chodzi o herbatę, to jestem prawdziwą
maniaczką i piję ponad pięć-sześć kubków dziennie – tak że
łączy się to z czytaniem. Lubię dobierać sobie smak herbatki do
rodzaju książki (np. karmelowa-romans, zielona-książki naukowe,
cytrynowa-lektury, tak wiem, jestem lekko nienormalna). Czasem, przy
beznadziejnych książkach lubię pić moje ulubione winko – białe
półsłodkie <3 i od razu lepiej się czyta.
2. Jesz lub pijesz podczas czytania? Uzasadnij.
Kitty: Tak i tak. Nie widzę w tym nic złego nawet, jeśli ubrudzę swoją książkę. Jasne, staram się tego nie robić i raczej się to nie zdarza, ale przecież książka to nie święta relikwia. Zazwyczaj piję to, co napisałam wyżej oraz podjadam jakieś ciastka etc.
Kitty: Tak i tak. Nie widzę w tym nic złego nawet, jeśli ubrudzę swoją książkę. Jasne, staram się tego nie robić i raczej się to nie zdarza, ale przecież książka to nie święta relikwia. Zazwyczaj piję to, co napisałam wyżej oraz podjadam jakieś ciastka etc.
Ola: Tak, oczywiście.
Nie jestem jakimś maniakiem utrzymywania książek w sterylnej
czystości, nic się nie stanie, jeśli coś się ubrudzi –
oczywiście nie brudzę książek specjalnie. No i ja koooocham jeść
i nie wyobrażam sobie odstawić tę czynność na czas czytania
książki.
3. Spotkałaś się kiedyś z wybrudzoną przez jedzenie książką?
Kitty: Tak, nawet sama taką posiadam, ale o tym w punkcie 5. Szczerze mówiąc, nie chcę wiedzieć czym była ubrudzona tamta książka, ale było to coś żółtego
Kitty: Tak, nawet sama taką posiadam, ale o tym w punkcie 5. Szczerze mówiąc, nie chcę wiedzieć czym była ubrudzona tamta książka, ale było to coś żółtego
Ola: Oczywiście! Sama
nie raz i nie dwa zachlapałam ją zupą pomidorową. Jednak inaczej
odbieram, jeśli jedzenie zostało naniesione na książkę nie
przeze mnie – wtedy jest to lekko fuj.
4. Jak dbasz o książkę, gdy coś jesz?
Kitty: To pytanie jest trudne… Bo tyle, że uważam, aby jej nie oblać piciem i nie dotykam brudnymi łapkami.
5. Opowiedz swoje doświadczenia z jedzeniem/piciem podczas czytana ;D
Kitty: No generalnie to nie mam jakichś niezwykłych doświadczeń poza tym, że kiedyś na białą stronę upadło mi ciastko czekoladowe… Ale przetarłam i jest git
6. Co byś zrobił/-a, gdyby znajomy oddał ci pobrudzoną/zalaną książkę?
Kitty: Zalanej bym nie przeżyła. O nie, to zbytnie zniszczenie książki. Ubrudzoną – zależy czym. Czekolada i inne takie – no trudno. Obiadem to już bym pokrzyczała
Kitty: To pytanie jest trudne… Bo tyle, że uważam, aby jej nie oblać piciem i nie dotykam brudnymi łapkami.
Ola: Najgorzej jest z
zupą, bo obojętnie jak daleko bym książkę trzymała i tak może
mi chlusnąć. Ale jak
jem to na przykład staram się wycierać ręce przy przewracaniu
strony, albo nie jeść tłustych rzeczy. No i żadnej czekolady z
książkami!
5. Opowiedz swoje doświadczenia z jedzeniem/piciem podczas czytana ;D
Kitty: No generalnie to nie mam jakichś niezwykłych doświadczeń poza tym, że kiedyś na białą stronę upadło mi ciastko czekoladowe… Ale przetarłam i jest git
Ola: Wiesz, że nic mi
teraz nie przychodzi do głowy. Mogę Wam tylko opowiedzieć, że
moja mama strasznie krytykuje zwyczaj jedzenia przy czytaniu. I to
nie dlatego, że brudzi się książka, lecz dlatego, że wtedy dużo
więcej jemy, bo nasz mózg nie przyswaja informacji że je, zajęty
lekturą. I muszę przyznać, że to prawda, bo jak czytam to
potrafię błyskawicznie pochłonąć np. paczkę orzeszków.
6. Co byś zrobił/-a, gdyby znajomy oddał ci pobrudzoną/zalaną książkę?
Kitty: Zalanej bym nie przeżyła. O nie, to zbytnie zniszczenie książki. Ubrudzoną – zależy czym. Czekolada i inne takie – no trudno. Obiadem to już bym pokrzyczała
Ola: Chyba nic.
Wyznaję zasadę, że znajomi są ważniejsi od książek. Chociaż
jeszcze zależy, jak bardzo wybrudzoną, ale nie wyobrażam sobie
strzelić focha z tak błahego powodu.
Ja raczej nie jem przy czytaniu. Zdarza mi się czegoś napić ale zazwyczaj jest to jakaś woda nie jakiś sok czy herbata :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Karo
www.czarodziejka-ksiazek.blogspot.com
U mnie to zależy od dnia/książki/nastroju. Zazwyczaj mam coś do jedzenia czy picia przy sobie. Jeśli chodzi o napoje to herbata w zimie, w lecie soki czy woda mineralna. Z kaw lubię te typowo "babskie", z mlekiem czy śmietanką, zwykłej parzonej nie tknę :D Z jedzenia to chipsy ( jedną ręką przekręcam kartki drugą jem xd), czekolada, paluszki czy inne słone przekąski. Czasem czytam też przy śniadaniu czy obiedzie, ale to rzadko mi się zdarza. Gdy ktoś oddaje mi ubrudzoną książkę- zazwyczaj jestem zła. Ola pisze, że znajomi są ważniejsi od książek i to prawda, ale jak ktoś mnie dobrze zna, wie że książki są dla mnie bardzo ważne i bardzo o nie dbam i że będzie mi przykro jak ktoś je ubrudzi czy zniszczy. Więc dla mnie to działa w obie strony ;) Mnie czasem też przeraża, jak pożyczam książkę z biblioteki, a ona ma w sobie np. pomarańczową plamkę nieznanego pochodzenia. Wtedy trochę jednak jest to niefajne :D
OdpowiedzUsuńNie jem przy czytaniu, ale przeważnie piję herbatę ;)
OdpowiedzUsuńJa jem i piję przy czytaniu i nie przejmuję się, gdy ubrudzę książkę. Jednak gdy pożyczam komuś książkę i wraca ona pobrudzona no to bywam zła :D
OdpowiedzUsuńBuziaki ;*
bookowe-love.blogspot.com
Nie rozumiem fioła na punkcie sterylności książek. Jak się pobrudzi - trudno, to nie koniec świata. Zawsze można kupić drugą, opakowaną w folię książkę i jej nie rozpakowywać - wtedy nic jej nie zabrudzi. :D Książki są do czytania! Na szczęście problem fioła na punkcie sterylności nie dotyczy Darii i Oli. <3
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie lubię jeść np. obiadu przy czytaniu. Bo po prostu nie potrafię: tutaj przewracać strony, trzymać okładkę, by się nie zamykała i jeszcze wiosłować nożem i widelcem. :D
OdpowiedzUsuńNaD okładkę ‹:)
Obiadu czy zupy nie potrafiłabym jeść przy czytaniu - za duża koordynacja ruchowa :D Ale jakieś orzeszki czy herbatka zawsze się znajdzie :P
OdpowiedzUsuń