środa, 7 października 2020

Na zawsze, ale z przerwą - Taylor Jenkins Reid

Ja czekałam na kogoś, kto zwali mnie z nóg i sam również zostanie zwalony z nóg przeze mnie. Chciałam kogoś, kto nie będzie prowadził ze mną gierek, bo to oznaczałoby mniej czasu dla siebie nawzajem. Nie wiedziałam, czy taka osoba gdziekolwiek istnieje, ale byłam zbyt młoda, żeby się poddawać. 



 Tytuł:
 Na zawsze, ale z przerwą

Seria:  -

Autor: Taylor Jenkins Reid
Tłumaczenie: Agnieszka Kalius
Liczba stron: 350
Liczba rozdziałów: -
Gatunek: Literatura obyczajowa, romans
Bohater: Elsie, Ben
Narracja: Pierwszoosobowa
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data premiery: 02.09.2020
Ocena: 6/10

Debiutancka powieść autorki bestsellerowych "Daisy Jones & The Six" i "Siedmiu mężów Evelyn Hugo".
Elsie Porter to dwudziestokilkulatka, której życie składa się z monotonii, przewidywalności i pizzy z ulubionej knajpki Georgie?s Pizza. Kiedy w deszczowy pierwszy dzień nowego roku Elsie wpada odebrać swoje zamówienie, nie spodziewa się, że to właśnie teraz, w żółtych kaloszach i z mokrymi od deszczu włosami, pozna miłość swojego życia. Szybko staje się oczywiste, że Ben i Elsie byli sobie po prostu przeznaczeni. Uczucie rozwija się błyskawicznie i para, którą w styczniowe popołudnie połączyło gorące uczucie, już w maju przysięga sobie miłość i wierność na zawsze. Kilka dni później mężczyzna ginie w tragicz-nym wypadku, a świat Elsie rozbija się na milion kawałków i wydaje się, że nic już nie zdoła go po-sklejać. Taylor Jenkins Reid z delikatnością i wyczuciem pisze o rozpaczy i bólu po utracie ukochanej osoby, zgłębiając trudny i czasochłonny proces przepracowywania żałoby i wracania do życia na nowo. Przygotujcie karton chusteczek. Przy tej historii nie można nie płakać.
(Opis z Lubimy Czytać)

Po prostu pamiętaj, że jeśli będziesz zbyt długo pławić się w żalu, pewnego dnia obudzisz się i stwierdzisz, że zbudowałaś całe życie na tęsknocie.

Styl autorki jest lekki, czyta się książkę szybko. Nie ma lania wody, dialogi są naturalne. 
Akcja powieści toczy się własnym rytmem. Mamy teraźniejszość i przeszłość, przez co możemy obserwować rodzące się uczucie. 
Okładka jest ładna, przyciąga wzrok. Nie ma rozdziałów, ale mamy nazwy miesięcy, szkoda tylko, ze nie było podziału na "Dawniej", "Teraz", bo na początku się zgubiłam, ale później już czytało się lepiej. 

Elsie to młoda kobieta, która wraz z nowym rokiem, poznała Bena. Ich miłość rozwinęła się szybko. Bohaterowie postanawiają dać sobie kilka tygodni, by się poznać, sprawdzić, czy nagłe uczucie może przetrwać dłużej niż kilka dni. Czy nadal będą dla siebie idealnymi kompanami, czy fascynacja szybko się skończy. Elsie jest bibliotekarką, przez co jej rodzice mają do niej żal, że nie jest jak oni, że rodzinne tradycje poszły w las. Za to Ben ma kochającą mamę, która radzi sobie po stracie męża remontując swój dom. Dlatego mężczyzna nie mówi jej nic o kobiecie, by jej nie zranić swoimi uczuciami do kogoś, gdy ona żyje w żałobie. 

Kiedy kobieta myśli o ślubie ma w głowie długie, szczęśliwe życie u boku męża, z domem, gromadką dzieci. Jednak los obchodzi się z Elsie brutalnie. Kilka dni po ślubie, traci ona swojego męża. Przeżywa rozpacz. A dodatkowo, musi zmierzyć się z teściową, której do tej pory nie znała. 
Książka podzielona jest na etapy, teraz i wcześniej, gdzie możemy obserwować rodzące się uczucie dwojga ludzi. W ciągu pół roku zdążyli wziąć ślub. Mało tego po kilku dniach znajomości Ben wprowadził się do Elsie. Jak dla mnie działo się to zbyt szybko. I mimo iż się dogadywali i byli dla siebie bratnimi duszami, nie odnajdywałam w ich zachowaniu "tego czegoś". Choć kilka razy się uśmiechnęłam, to czytając o stracie Elsie było mi jej żal. Jednak nie uroniłam ani jednej łzy. 
Wiadomo takie wydarzenia są straszne, każdy radzi sobie inaczej. Elsie towarzyszył ból po stracie, w domu przez wiele miesięcy nic się nie zmieniło, wszystko było tak jakby Ben nadal z nią był. Rozumiałam ją. To coś niewyobrażalnego. 
Podobało mi się, że teściowa, która nie wiedziała nawet o istnieniu dziewczyny w życiu syna, początkowo była dla niej okropna, ale to właśnie w niej odnalazła oparcie. 
Książka pokazuje etapy radzenia sobie z utratą bliskiej osoby, pokazuje jak ważna jest obecność drugiego człowieka po takiej stracie, bliskość tych najbliższych. Ale czy Elsie może liczyć na kogoś? 
Książka nie wywołała u mnie wielkiego wow, ale nie była też zła. To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, które nie wypadło za dobrze, choć pierwsza książka jaką przeczytałam była świetna, więc pewnie sięgnę i po inne powieści, być może w kolejnej coś znów zaskoczy? Jeśli macie ochotę nie odradzam, ponieważ każdy może inaczej zareagować na dane sytuacje. Może akurat w Was coś poruszy? 

-Zamieniam się w słuch, panienko. Opowiedz mi coś ciekawego! Cokolwiek.
-Co chcesz wiedzieć?- pytam.
-Cokolwiek, naprawdę. Opowiedz mi o czymś ciekawym, co cię spotkało. Nieważne, czy smutnym, czy wesołym, strasznym, czy głupim. Jest mi to obojętne. Bylebym miał coś, co opowiem w domu żonie. Zaczynamy nudzić się ze sobą nawzajem do łez. (...)
Boże, jak bardzo chciałabym dojść z nim do etapu, kiedy byśmy się razem nudzili. Chcę takiej miłości, kiedy kocha się kogoś tak bardzo, że jest się z nim podczas wszystkich ciekawych wydarzeń w życiu i nic już nie zostaje do opowiedzenia, kiedy zna się rozkład jego dnia, zanim jeszcze zdąży ci o nim powiedzieć, kiedy leżysz obok niego i trzymacie się za ręce, mimo że od dawna nie powiedzieliście sobie nic interesującego. Takiej miłości pragnęłam.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu 

1 komentarz:

  1. Do przeczytania tej książki muszą przygotować dużą paczkę chusteczek. 😊

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, który motywuje do dalszego działania.
Pozostawiajcie w komentarzach linki do Waszych blogów, na pewno każdy odwiedzę i pozostawię po sobie ślad.

Szukaj na tym blogu

Copyright © Z miłości do książek , Blogger